14 lutego 2013

Chińska recepta na zdrowe życie

Chińska recepta na zdrowe życie

Autorem artykułu jest DARIUSZ ARABSKI


Badania dotyczące zwyczajów żywieniowych społeczeństw długowiecznych prowadzono wśród Chińczyków żyjących w Górach Południowochińskich, bowiem wielu z nich żyje ponad 100 lat i co ciekawe, odznacza się aktywnością, witalnością oraz płodzi dzieci. Poznaj, w czym tkwi sekret ich długowieczności i wykorzystaj ten sekret

Chińczycy to najdłużej żyjący ludzie na świecie. Rzadziej niż Polacy chorują na nowotwory, co przypisuje się ich menu zdominowanemu przez owoce, warzywa i ryby. Kobiety i mężczyźni dożywają tu średnio 81 lat. Oprócz diety prowadzą oni aktywny tryb życia, unikają stresów, dlatego też nie mają problemów z otyłością. Przypadki wylewów, zawałów, osteoporozy są niezwykłą rzadkością.

100-letni-chinczykWedług kanonów starożytnej medycyny chińskiej organizm człowieka jest jednym, wielkim, energetycznym systemem, którego wszystkie komórki i organy są ze sobą ściśle powiązane energią płynącą po 12 meridianach energetycznych. Każdy z nas posiada kilka rodzajów energii, która ciągle się zmienia, przechodząc z jednego rodzaju w drugi, przy czym każda spełnia ściśle określone funkcje Energia tworzy wokół naszego ciała biologiczną obwódkę, „aurę”, która określa fizyczny i psychiczny stan naszego ciała. Pełny cykl zmiany energii w organizmie trwa 7 lat i w ciągu naszego życia zmienia się 22 razy, a to znaczy, że z punktu widzenia zgromadzonej w człowieku energii powinniśmy żyć około 150 lat.

Teoretycznie w ciągu siedmiu lat komórki naszego organizmu są w stanie całkowicie się zregenerować, należy tylko stworzyć do tego odpowiednie warunki. Naukowo stwierdzono, że 15% zdrowia człowiek dziedziczy od rodziców, 15% mogą przywrócić lekarze, natomiast 70% uzależnione jest od jego trybu życia.

>>> Chińska recepta pokarmowa dla zdrowia:

- głównym składnikiem jadłospisu Chińczyków jest wprawdzie wieprzowina, ale codziennie jedzą także ryby: łososia, makrelę - które zawierają kwasy tłuszczowe omega3 redukujące ryzyko tworzenia się zakrzepów krwi, a tym samym miażdżycy. Ryby morskie mają dużo witaminy D zapobiegającej osteoporozie oraz witaminy E neutralizującej wolne rodniki, a także potasu zapobiegającego nadciśnieniu. Spożywając ryby, obniżają poziom cholesterolu. Wpływają na rozwój i prawidłowe funkcjonowanie siatkówki oka oraz tkanki mózgowej.
- częstym elementem chińskiej diety jest sojowe tofu
Soja zmniejsza ryzyko wystąpienia osteoporozy i niektórych rodzajów nowotworu prostaty, piersi i okrężnicy. Zmniejszając poziom cholesterolu, zapobiega chorobom serca. Łagodzi objawy menopauzy. Zawiera antyutleniacze chroniące przed szkodliwym działaniem wolnych rodników.
- lekiem na wszystkie choroby, dodawanym w Chinach do potraw jest żeń-szeń (*)
Z tego korzenia robi się syropy na wieczną młodość, długą sprawność seksualną, odporność, stres i wzmożony wysiłek. Ma działanie odtruwające. Wpływa na pracę gruczołów, poziom niektórych hormonów we krwi. Obniża poziom cholesterolu, pobudza czynności serca, zwiększa odporność organizmu na infekcje, wspomaga procesy regeneracyjne, a także poprawia ukrwienie mózgu, pamięć i zdolność koncentracji. Jest rozpropagowany na całym świecie.

(*) Panax Ginseng – prawdziwy żeń-szeń – czyli:
korzenie-zenszenia„pana-ceum na wszelkie dolegliwości” + „ginseng – człekokształtny korzeń”
– gdzie surowcem zielarskim jest korzeń zbierany jesienią na Półwyspie Koreańskim, w północnych Chinach, w Rosji oraz niektórych wyspach japońskich – w okresie owocowania rośliny, po co najmniej sześciu latach uprawy. Stanowi on doskonały i godny polecenia składnik dla naszej diety.
Więcej na temat dostępnych w kraju nad Wisłą żeńszeniowych suplementów diety i ich cennych własności znajdziesz pod tym adresem

- Chińczycy piją zieloną herbatę w dużych ilościach, a w szczególności po obiedzie
Tej miksturze przypisuje się wiele właściwości. Zapobiega ona rakowi płuc, piersi, żołądka, jelita grubego prostaty, a także skóry. Chroni przed rakotwórczym działaniem papierosów,

- co dzień wypijają nawet 5 filiżanek uprawianej od ponad 1 700 lat w prowincji Yunan czerwonej herbaty oraz 3 filiżanki Gynostemmy

Wspomaga ona pracę wątroby, obniża poziom cholesterolu, oczyszcza i wzmacnia organizm, pobudza procesy trawienia.
Jest nazywana mordercą tłuszczu, usuwa zbędne pokłady tkanki tłuszczowej i skutecznie walczy z nadwagą.
Prawidłowo parzona odpędza zły humor, a nawet łagodzi skutki spożycia alkoholu. By utrzymać jej właściwości , nie słodzą jej cukrem.

- piją 2 litry dziennie niegazowanej wody z dużą dawką minerałów
Zawarte w wodzie wapno wzmacnia kości, które wolniej tracą gęstość.

>>> Sposób Chińczyków na doskonałą kondycję:

- nigdy nie najadają się do syta
Jedzą kilka posiłków dziennie, ale w małych porcjach i koniecznie o niezmiennych godzinach. Pomaga to utrzymać im stały poziom cukru we krwi, zapobiega magazynowaniu zapasów w organizmie. Nie ma mowy o napadach wilczego apetytu, przejadaniu się oraz tyciu. Menu komponują w taki sposób, by było pożywne. Dzięki czemu zachowują młodzieńczą figurę.
- prowadzą aktywny tryb życia
Spacerują, jeżdżą na rowerze, dbają o równowagę psychiczną ćwiczą jogę, tai chi i karate.

>>> Chińska rada na dobre samopoczucie:

- dzięki silnemu poczuciu więzi rodzinnych i przynależności społecznej zapobiegają depresji i zachowują doskonałe zdrowie psychiczne

>>> Długowieczni Chińczycy w świetle badań:

W ciągu jednej minuty w organizmie rodzi się 6 miliardów komórek i 6 miliardów umiera. Jeżeli człowiek sam sobie nie skróci życia, to może żyć bardzo długo. Człowiek może żyć 150 lat! Bo tak naprawdę człowiek nie ma wieku. Patriarchowie biblijni żyli 950 lat. Nasze nerki według naukowo stwierdzonego modelu mogą wytrzymać 1200 lat.
A tymczasem po 35 latach nasze nerki pełne są kamieni a po 60 latach człowiek już jest do niczego i cały czas walczy ze swoimi chorobami. Badania prowadzone w USA dowiodły, że przestrzeganie właściwego trybu życia w starszym wieku nie gwarantuje dożycia późnej starości. Tak więc wszelkie praktyki zdrowotne po ukończeniu 65 lat są mocno spóźnione. Na długie życie trzeba bowiem zapracować w młodości i w wieku średnim. Zmiana trybu życia i odżywiania po dojściu do sześćdziesiątki w zasadzie niczego już nie naprawi, gdyż szkody wyrządzone wcześniej własnemu zdrowiu są zazwyczaj nieodwracalne

Natura dała człowiekowi bezcenne bogactwo: zdrowie i jedyne, czego zażądała od nas w zamian, to życie według jej praw. 102-letni-chinczykChińczycy żyją tak od wieków i dzięki temu dożywają w zdrowiu sędziwego wieku. Japoński lekarz Yabu Anko prowadząc badania w regionie Qu Jing w prowincji Yunnan, napotkał dwóch ludzi, z których jeden miał 160 lat, a drugi 120. Obaj byli szczupli, tańczyli i śpiewali. Nigdy nie jedli tego, co jest nieświeże, wszystkie posiłki przyrządzali tylko na jeden raz i zawsze po posiłku pili herbatę z Gynostemmy. Obaj byli ciągle w ruchu i wciąż się uśmiechali. Mieli bardzo pozytywne nastawienie do życia. W regionie Qu Jing żyje jeszcze kilkadziesiąt ponad 100-letnich osób, a inni cieszą się zdrowiem w wieku 80, 90 i 100 lat. Zastanowiło to naukowców i dlatego przeprowadzono szereg badań i wniosek był jednoznaczny. Sekret ich długowieczności tkwił właśnie w Gynostemmie, zielu, które nazywali oni zielem nieśmiertelności. Badania wykazały, że ludzie z Yunnan i przyległych prowincji używają Gynostemmy w leczeniu nieżytu oskrzeli oraz w terapii szerokiej gamy problemów zdrowotnych, a co najważniejsze, używają jej w celu przedłużania życia. Japońscy naukowcy odkryli, że bardzo wielu chińskich osiemdziesięciolatków piło Gynostemmę codziennie.

W naszej kulturze żywieniowej Gynostemma nie jest upowszechniona, więc zachęcam do czerpania z pozostałych rad
i sposobów życia przedstawionych powyżej – wypracowanych przez Chińczyków na przestrzeni tysięcy lat.

---

Na temat właściwości zdrowotnych herbaty możesz przeczytać na stronie: Sekrety herbaty, a także po zapisaniu się na subskrypcję darmowego raportu „Zasady zdrowego odżywiania”

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Wstyd zapytać – choroby objęte tabu

Wstyd zapytać – choroby objęte tabu

Autorem artykułu jest Małgorzata Górska


W teorii nic, co ludzkie nie powinno być nam obce. Zdawać by się mogło, że w XXI w. tabu dotyczące wielu tematów zostało zniesione. Tymczasem sprawy, o których wstydzimy się mówić ciągle istnieją; co więcej - zmieniają się cyklicznie co kilkanaście – kilkadziesiąt lat.

Co ciekawe, walka z niektórymi chorobami niegdyś objętymi tabu dzisiaj staje się przedmiotem wielu edukacyjnych akcji społecznych.

Tak jest na przykład w przypadku otyłości. Coraz więcej słyszy się także o wygranej walce z chorobami nowotworowymi. Tematy te często poruszane są w publicznych dyskusjach, bohaterowie filmów i seriali zmagają się z nimi i w większości wychodzą z pojedynku zwycięsko. Kampanie społeczne mające uwrażliwić nas na los osób z różnym stopniem niepełnosprawności lub zaburzeniami odżywiania to dla nas codzienność. Dzięki nim oswajamy się z różnego typu dolegliwościami, jednak już teraz nadchodzi ,,nowa fala” wstydliwych problemów, które wymagać będą kolejnych kampanii ,,detabuizujących”.

Jednym z nich jest łuszczyca – choroba, charakteryzująca się nadmierną produkcją naskórka, który łuszczy się tworząc nieestetyczne plamy na ciele chorego. Źródła podają, że na łuszczycę cierpi do 3% światowej populacji[1]. Chorzy boją się reakcji społeczeństwa, które ciągle żyje w przekonaniu, że choroba ta jest zaraźliwa. Pamiętajmy jednak, że podanie ręki czy jakikolwiek inny kontakt z osobą dotkniętą łuszczycą nie spowoduje infekcji.

Ogromnym tabu objęte są też choroby psychiczne. Bardzo często zdarza się, że osoby dotknięte tego typu dolegliwościami są eliminowane ze społeczeństwa, bardzo często nie otrzymują także wsparcia od najbliższej rodziny. Podczas gdy w USA posiadanie własnego psychologa czy psychiatry zdaje się być normą, u nas ciągle jest powodem do wstydu. Tymczasem z badań WHO wynika, że co czwarty z nas może cierpieć na różnego rodzaju zaburzenia psychiczne.[2]

Kolejną dolegliwością, tym razem dotyczącą jedynie mężczyzn, są problemy dotyczące schorzeń prostaty. Pomimo licznych kampanii reklamowych, wielu panom męska duma zabrania udania się do apteki po odpowiednie specyfiki. Tymczasem łagodny przerost prostaty dotyczy około 50% mężczyzn po 60. r.ż. oraz 90% mężczyzn po70-tce.[3] I co najważniejsze – po odpowiednim zdiagnozowaniu, choroba ta nie jest trudna do wyleczenia.

Natomiast typowo kobiecą dolegliwością jest zakażenie układu moczowego, które według statystyk przynajmniej raz w życiu dotyka co drugą kobietę.[4] Mimo to badania wskazują, że ponad połowa Polek uznaje ten problem za krępujący[5] i dopiero znaczne nasilenie objawów skłania kobiety do udania się do specjalisty. Tymczasem najnowsze badania dowodzą, że preparaty zawierające substancję czynną - liofilizowany ekstrakt wybranych szczepów E. Coli, stymulują ogólną odporność organizmu[6] i zmniejszają ryzyko nawrotu objawów, co w przypadku tej choroby jest niezwykle cenne. W przypadku zakażeń układu moczowego pojawia się coraz więcej akcji, mających na celu uświadomienie kobiet, że dolegliwość ta nie powinna być tematem tabu, choćby ostatnia z takich akcji ,,Kobiece sprawy – nasze sprawy”, a panie, które zmagają się z zakażeniem układu moczowego zawsze mogą zwrócić się o pomoc do specjalisty.

Pomimo postępów w rozwoju obyczajowości i upadku wielu mitów, tematy tabu zawsze były, są i będą. To nieodłączna część kultury ludzkiej, nie pozwólmy jednak, by miała wpływ na nasze zdrowie. Badajmy się regularnie!

Więcej na: www.urokobiecesprawy.pl – Dołącz do nas!

[1] Źródło: Landzberg P., Podstawy o łuszczycy, http://luszczyce.pl/podstawy-o-luszczycy/,

[2] Źródło: IAR, WHO: Co czwarty z nas ma chorobę psychiczną?, http://www.wiadomosci24.pl/artykul/who_co_czwarty_z_nas_ma_chorobe_psychiczna_78299.html, 10.10.2008.

[3] Źródło: Prostata, http://www.faceci.com.pl/prostata.html

[4] Źródło: Infekcje układu moczowego, http://zdrowie.flink.pl/infekcje_ukladu_moczowego.php, 15.05.2006.

[5] Źródło: Badania wykonane przez Pracownię Badawczą BSM Intelligent Research Solutions, s.24

[6] Źródło: Borkowski A., Borkowski T., „Przegląd piśmiennictwa urologicznego”, www.urologiapolska.pl, 2.06.2007.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Parasolka i czapka z daszkiem kontra słońce

Parasolka i czapka z daszkiem kontra słońce.

Autorem artykułu jest Patilka


Słońce praży, chcemy z niego korzystać, ale niekoniecznie mamy ochotę marszczyć czoło- wówczas idealnym rozwiązaniem są okulary przeciwsłoneczne i czapka z daszkiem, czy chustka. Czapka nie tylko chroni oczy przed słońcem dając cień, ale chroni tez głowę przed udarem. I ten aspekt jest niezwykle ważny.

Słońce praży, chcemy z niego korzystać, ale niekoniecznie mamy ochotę marszczyć czoło- wówczas idealnym rozwiązaniem są okulary przeciwsłoneczne i czapka z daszkiem, czy chustka. Lekie okrycie głowy, jak kapelusz, czapka z daszkiem nie tylko chronią oczy przed słońcem dając cień, ale chronią tez głowę przed udarem.

I ten aspekt jest niezwykle ważny. Przegrzanie organizmu, czy udar cieplny to wcale nierzadko spotykane kwestie w porze letniej. Na pewno przypominasz sobie sytuacje, kiedy przebywając na słońcu podczas upalnej aury zapomniałeś o okryciu głowy? Wrażenia nie należały do najprzyjemniejszych, nieprawdaż?

A jak rozpoznać objawy udaru cieplnego, czy przegrzania? Poniżej kilka podpowiedzi.

Przy udarze cieplnym z pewnością zauważysz utrzymująca się temperaturę ciała- powyżej 39 stopni, Skóra staje się sucha, zaczerwieniona, nie poci się. Osoba dotknięta udarem cieplnym wyraźnie źle się czuje, chce się jej wymiotować, jest rozdrażniona, może mieć też zaburzenia świadomości.

Przegrzanie organizmu to z kolei: osłabienie, bóle głowy i zawroty głowy. Zdecydowanie bardziej chce się pic, wzrasta temperatura ciała, pojawiają się wymioty., skurcze mięśni.

Co w tej sytuacji można zrobić?

Taką osobę umieść z zacienionym miejscu, połóż go z nogami nieco wyżej niż głowa (na plecaku, kocu, torbie), rób chłodne okłady, podawaj niewielkie ilości wody co kilka minut (najlepiej lekko osolonej i posłodzonej), jeśli osoba ta traci przytomność – nie podawaj niczego, tylko ułóż w pozycji bezpiecznej na boku, koniecznie wezwij pomoc- pogotowie.

Zdecydowanie lepiej jednak zapobiegać udarom i przegrzaniu.

Wychodząc w upalne dni pamiętaj o zabraniu wody, noś przewiewną odzież, (bawełnianą), chroń głowę- kapelusze, chustką czy czapką z daszkiem. Te zasady są bardzo ważne zwłaszcza dla dzieci i osób starszych. Ubierz dziecko lekko,wygodnie, w przewiewne bawełniane body dziecięce, czy rampersa, na głowę załóż mu czapeczkę z daszkiem, a do wózka koniecznie zamontuj parasolkę. W godzinach największego nasilenia słonecznego od godz 12-16 unikaj słońca. Zostań w domu, jeśli nie musisz wychodzić. Korzystaj z cienia. Spacery z dzieckiem w tych godzinach zastąp pobytem w zaciszu domowym.

Słońce jest przyjemne, daje poczucie ciepła, jednak w nadmiarze i przy nieodpowiednim podejściu-może doprowadzić do osłabienia organizmu, ale i do poważnych chorób. Zapamiętaj więc hasło lata: „CEŃ CIEŃ.”

---

Wybierz czapkę z daszkiem!

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Nauka Pływania - gigantyczne oszustwo

Nauka Pływania - gigantyczne oszustwo

Autorem artykułu jest Leszek Małkowski


Każde działanie oparte na zasadniczym błędzie rozumowym jest niewłaściwe, nieskuteczne, głupie. To coś, co wszyscy uważają za naukę pływania, jest oparte na dwóch zasadniczych błędach rozumowych.

Od 40 lat topi się w Polsce rocznie 500 - 900 osób. W tym czasie wybudowano sporo pływalni, pojawiły się małe baseny w ogródkach przydomowych, powstało tysiące szkółek, kursów pływania i nic. Praca rzeczywista równa się - zero.

Odkryłem dwie rzeczy dotyczące pływania podstawowego (ratującego życie), których nikt nie dostrzega, a które całkowicie zmieniają samo rozumienie tej umiejętności i jej nabywanie:

1. Człowiek jako gatunek biologiczny jest lżejszy od wody.

2. Umiejętność pływania jest to umiejętność manualna złożona, wykonywana w obcym środowisku.

Na tym moja rola powinna się skończyć, jednak profesorowie AWF-ów, tzw. instruktorzy pływania, redaktorzy telewizyjni i gazetowi okazali się być zbyt wąskomyślącymi, żeby zrozumieć co to oznacza.

Znałem w swoim życiu dwóch ludzi, którzy potrafili przez długi czas utrzymać się na wodzie bez ruchu. Oznacza to, że na świecie musi być takich miliony. Gdy ja się tego nauczyłem, zrozumiałem, że nauka pływania opiera się na zasadniczym błędzie rozumowym. To nie ruchy sprawiają, że człowiek pływa, a oddech wraz z przystosowaniem zmysłów do obcego środowiska. Ruchy są czynnością pomocniczą i umożliwiają przemieszczanie się. Krótko mówiąc - wstrzymałem ruchy, ruszyłem oddech. Aby dowieść swojej racji podniosłem nabytą umiejętność na wyższy poziom. Mogę, mając związane ręce i nogi, być wrzuconym do wody - wypłynę, mogę mówić, śpiewać, obracać się wokół własnej osi poprzez zmianę środka ciężkości. 20-minutowy film DVD wraz z broszurą pt. "Pływać może każdy, niezależnie od posiadanej sprawności ruchowej" widzieli: "Discovery", "Świat Nauki", "Focus", AWF Wrocław, "Polityka", "Gazeta Wyborcza", TVP Wrocław, TVP Opole plus dwukrotnie - pokazy.

Żeby nabyć umiejętność złożoną wykonywaną w obcym środowisku trzeba wiedzieć, jak się człowiek z nim zapoznaje, jak nabywa umiejętności złożone i co to jest symulacja. Żadnego z tych punktów nie znają, nie stosują tzw. instruktorzy pływania. Kto nie zna choćby jednego z powyższych punktów, a mieni się być ekspertem, jest oszustem. Oszust, który przyczynia się do czyjejś śmierci, jest zabójcą. W tym przypadku nawet o tym nie wie i nie chce wiedzieć. Ktoś, kto toleruje przestępstwo, staje się również przestępcą (profesorowie AWF-ów, media). W tym i w następnych latach będzie się topić 500 - 900 osób, jeżeli strukturalne oszustwo nie zostanie publicznie ujawnione i nie zmieni się metodologii nauczania pływania. Nieumiejętność utrzymania się przy życiu w jakimkolwiek przypadku znalezienia się na głębokiej wodzie jest chorobą społeczną .pochłaniającą życie kilkuset osób w Polsce i kilkudziesięciu tysięcy na świecie. Choroba ta nie jest leczona, są tylko odprawiane jakieś egzorcyzmy. Instytucje powołane do tego typu działań - śpią i chcą spać dalej. Próbowałem ruszyć różne instytucje ale okazały się być zbyt wąskomyślącymi. Po pierwsze wszyscy muszą przyjąć, wbić sobie do głowy, że człowiek jest lżejszy od wody a oddechu, który to umożliwia, można się nauczyć tak jak można nauczyć się chodzić, pisać czy jeździć na rowerze. W tym momencie robię to samo co Kopernik - odwracam kota ogonem. Kota, który jest ustawiony w niewłaściwym kierunku.

Dowodem jest moja umiejętność - kogoś kto pali od "zawsze" oraz umiejętność utrzymania się na wodzie przez miliony ludzi, którzy albo nie wyciągnęli z tego wniosków, albo nie próbowali zmienić fałszywych schematów myślowych dotyczących tzw. nauki pływania.
Umiejętność pływania składa się z:
1. Przystosowania zmysłów do przebywania i działania w obcym środowisku.
a) głowa - pod wodę, otworzyć oczy, nie zaciskać nosa, nie wycierać twarzy po wyjęciu, obroty pod wodą (wszystko stopniowo w wannie przed każdą kąpielą) - jest na to czas dopóki dziecko jest przy spódnicy

b) całe ciało - a) plus doświadczenie wyporności
2. Oddech - NABRAĆ DUŻO POWIETRZA, PRZETRZYMAĆ KILKA SEKUND, WYPUŚCIĆ NIEDUŻĄ CZĘŚĆ I SZYBKO NABRAĆ PONOWNIE...ITD. To już, w połączeniu z pkt. 1 można nazwać umiejętnością pływania.
3. Ruchy ramion.
4. Ruchy nóg.
5. Wzmocnienie mięśni
Pierwszymi i podstawowymi ruchami, które wszyscy MUSZĄ nauczyć się - mało - zakodować sobie i swoim dzieciom czy wnukom są ruchy wykonywane przez piłkarzy wodnych gdy utrzymują się w miejscu. Ramiona lekko rozłożone, ruch jakby do klaskania z dłońmi ustawionymi pod kątem (powierzchnia śmigła), obrót nachylenia dłoni i z powrotem. Te ruchy są tak skuteczne, że same bez względu na oddech utrzymują na powierzchni. Gdy wypuszczę powietrze i opadnę swobodnie na dno ponad 3 m. głębokości basenu to te ruchy, w tempie ciut - ciut większym niż spacerowe, wynoszą mnie na powierzchnię wody. Gdy zrobię to jedną ręką, to ta jedna ręka, przy ruchach bardziej mocnych i zamaszystych, również wynosi mnie na powierzchnię. Jest jeszcze jeden powód, dla którego te ruchy powinny być zakodowane. Gdy leżąc na wodzie zacznę unosić ramiona, to lustro wody ustali się w połowie przedramion i jednocześnie zamknie ponad ustami i nosem. Jest to prawo Archimedesa wypróbowane w konkretnej sytuacji. Ludzie nieprzygotowani, gdy nie czują gruntu pod nogami, wykonują ruchy chaotyczne, a każde uniesienie ramion zmniejsza ich szanse przeżycia, natomiast ruchy podstawowe utrzymują na powierzchni. Podsumowując: Jest oddech, który daje sto procent umiejętności pływania (ściśle - utrzymania się na powierzchni) bez względu na ruchy, są ruchy, które dają sto procent umiejętności pływania bez względu na oddech. Kto połączy te umiejętności w jedną całość z umiejętnościami z pkt. 1 - nie ma prawa utopić się w spokojnej wodzie. A przecież są jeszcze nogi. Do ruchów podstawowych należy jeszcze dorzucić ruchy zagarniające (piesek) żeby można było dopłynąć do łódki, z której się wypadło, pomostu czy brzegu. W ten sposób powinna być przygotowana cała populacja i od tego momentu można zaczynać naukę pływania stylowego, rekreacyjnego. Opanowanie i zgranie punktów 1-go i 2-go

wymaga dużo czasu i może, a nawet powinno być wykonywane przez rodziców lub, starsi, samodzielnie. Kto tych umiejętności nie opanuje, po ukończeniu jakiegoś kursu, staje się "mechanicznym pływakiem'' i kandydatem na topielca. Wszak, skoro przepłynie płasko kilkanaście, kilkadziesiąt czy nawet więcej metrów, to już umie pływać. Gdy, jednak, zachłyśnie się niespodziewanie, zderzy z obcym obiektem lub kurcz go złapie, często nie daje sobie rady.
Kurczu łydki (chyba najczęściej zdarzający się) można się pozbyć naciągając stopę, jednak nie radzę płynąć do brzegu ze stopą w normalnej pozycji - najprawdopodobniej, powtórzy się (miałem taki przypadek i musiałem dopłynąć ze stopą uniesioną w górę).
Wszyscy, którzy dzisiaj pływają dobrze, świetnie, wyśmienicie, umiejętności ujęte w dwóch pierwszych punktach, nabyli metodą prób i błędów, poprzez długotrwały kontakt z wodą - nie skutkiem działania zaplanowanego, świadomego i celowego (niejako, przy okazji).
Nauczyciel jest to osoba, która swoją wiedzę przekazuje innym,po to, żeby inni nie musieli uczyć się metodą prób i błędów. W takim razie:

NIE MA NA ŚWIECIE ANI JEDNEGO NAUCZYCIELA PŁYWANIA I NIGDY NIE BYŁO. NIGDY, W HISTORII ŚWIATA, NIKT NIE NAUCZYŁ NIKOGO PŁYWAĆ OD STANU ZEROWEGO.

Z tego twierdzenia należy wyłączyć tych, którzy nie pozwolili nowo narodzonym dzieciom na to, żeby woda stała się dla nich obcym środowiskiem (TV pokazała pewne takie małżeństwo pływaków). Na Madagaskarze żyje plemię, które wrzuca kilkuletnie dzieci do wody, tak długo, aż te zaczną dawać sobie radę same. Tego też nie można nazwać nauką. Oni zmuszają dzieci do wyrobienia w sobie mechanizmów obronnych. Postępują, wprawdzie brutalnie ale mądrzej od ludzi z tzw. krajów cywilizowanych gdyż uderzają w sedno. To samo można osiągnąć stopniowo - jw. Ci co myślą, że nauczyli kogokolwiek, kiedykolwiek pływać są jak wróbel, który myślał że dogodził kobyle lub Franek Dolas, który myślał że rozpętał 2-gą wojnę światową. Po prostu pławią kursantów a ci siłą rzeczy coś tam się poprawiają lecz to nie jest nauka. Ja i wiele dzieci z lat 60 - tych ub.w osiągnęliśmy to samo zupełnie samodzielnie i za darmo (no - może trochę dłużej).
Wszelkie szkółki pływania, kursy, AWF-y tworzą oszukańczą, a patrząc na konsekwencje, zbrodniczą strukturę. Przed moim oskarżeniem mogą obronić się jedynie wtedy gdy przekonają sąd, że umiejętność pływania nie jest umiejętnością manualną złożoną wykonywaną w obcym środowisku.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Kobiecość pod ochroną – o czym warto wiedzieć?

Kobiecość pod ochroną – o czym warto wiedzieć?

Autorem artykułu jest Małgorzata Górska


Częste wizyty w toalecie, pieczenie okolic intymnych podczas oddawania moczu oraz bóle w podbrzuszu to najczęstsze objawy zakażenia układu moczowego[1] – choroby, która dotyka przede wszystkim kobiety[2].

Dlaczego płeć piękna jest szczególnie narażona na tę nieprzyjemną dolegliwość? Głównym powodem jest przede wszystkim nasza budowa anatomiczna: cewka moczowa kobiety ma jedynie 4 – 5 cm długości (podczas, gdy długość cewki moczowej mężczyzny wynosi od 18 do 24 cm). Dlatego to właśnie u kobiet drobnoustroje z większą łatwością przenoszą się do pęcherza a stamtąd moczowodami nawet do nerek[1]. Według najnowszych badań ponad połowa Polek uważa, że zapalenie pęcherza moczowego jest dolegliwością wstydliwą, którą często się ukrywa i o której trudno jest mówić[2]. Tę sferę tabu stara się przełamać akcja ,,Kobiece sprawy – nasze sprawy”, mająca na celu uświadamianie Polek o konieczności regularnych badań oraz świadomości dotyczącej sfer intymnych.

Kobiety bardzo często cierpią w samotności i choć trudno w to uwierzyć, krępują się opisać swój problem farmaceucie, nie mówiąc już o wizycie u lekarza. Zakażenie układu moczowego, chociaż bardzo dokuczliwe, prawidłowo leczone nie jest niebezpieczne. Stosując ustaloną przez lekarza kurację dość szybko pozbędziemy się nieprzyjemnych objawów. Musimy jednak pamiętać, że podstawowym błędem popełnianym przez kobiety w trakcie kuracji jest przedwczesne odstawianie leków. Doprowadza to bardzo często do uodpornienia się bakterii na środki zawarte w leku, a w efekcie do nawrotu choroby. Nie każda z nas wie, że nieleczone zakażenie układu moczowego doprowadzić może do przewlekłego zapalenia dróg moczowych, a nawet odmiedniczkowego zapalenia nerek.[3] Dlatego nie bagatelizujmy pierwszych objawów i jeśli tylko zauważymy u siebie pierwsze oznaki, nie wahajmy się udać do specjalisty.

Na szczęście możemy podjąć kroki w celu uniknięcia zakażenia układu moczowego. Profilaktyka w tego typu schorzeniach jest bardzo ważna szczególnie, że zakażenie układu moczowego jest dolegliwością niezwykle częstą oraz bardzo bolesną[4]. W ramach prewencji stosować możemy preparaty zawierające substancję czynną o nazwie Liofilizat OM-89 stymulujący ogólną odporność organizmu[5].

Przestrzegając kilku prostych zasad i stosując się do zaleceń lekarza bardzo prawdopodobne, że uda nam się uniknąć tego przykrego schorzenia.

---

Więcej na: www.urokobiecesprawy.pl

[1] Źródło: Infekcje układu moczowego, http://zdrowie.flink.pl/infekcje_ukladu_moczowego.php, 15.05.2006

[2] Źródło: Badania wykonane przez Pracownię Badawczą BSM Intelligent Research Solutions, s. 24.

[3] Źródło: Marek Kapczyński, Zakażenia układu moczowego, http://www.medicus.ie/poradnik.php?a=9

[4]Źródło: Zakażenia układu moczowego, http://www.polmed.pl/143.php, 2007

[5] Źródło: Borkowski A., Borkowski T., „Przegląd piśmiennictwa urologicznego”, www.urologiapolska.pl, 2.06.2007.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Sauna Fińska

Sauna Fińska

Autorem artykułu jest Agnieszka Pilecka


Zdrowy pomysł z Finlandii Z Skandynawii pochodzi oczyszczająca, regenerująca i usprawniająca nasze organizmy sauna, z Finlandii i starej Szwecji. Zapewnia nam też odnowę leczniczą, biologiczną organizmu.

Do naszej dyspozycji więc pozostają sauny mokre, suche oraz parowe tureckie. Wspomagają nasze serca, usprawniają płuca, hartują ciało. Tak więc można ją stosować w celach zarówno leczniczych, jak i kosmetycznych.

Zabiegi w saunie grzeją ciało gorącym, suchym powietrzem, jednocześnie dostarczając mu wilgotności, a i ochładzając. Stanowi to popularny obecnie sposób na relaks, możemy się odprężyć i zregenerować siły. Jest to osiągalne nie tylko w ośrodkach spa, ale i w sanatoriach czy też prywatnych obiektach zdrowotnych.

Przy takich zabiegach w saunie należy pamiętać o kontaktowych soczewkach, zdjęciu wszelakich ozdób, ciepłym natrysku. Wszelkie te czynności konieczne są, aby zatkać pory, a następnie osuszyć skórę.

W saunie mamy możliwość usiąść na paru drewnianych ławach, pamiętajmy, że im wyżej tym bardziej gorąco. Temperatura przy suficie potrafi dojść do 100◦ nawet.. Dlatego też nie korzystajmy z takich przyjemności w pojedynkę, dla własnego również bezpieczeństwa.

Należy także pamiętać o zaczerpnięciu świeżego powietrza, zastosowaniu zimnego orzeźwienia wodą, uzupełnieniu płynów i odpoczynku. Ponieważ istotę zabiegu stanowi właśnie poprawne przegrzanie i ochłodzenie organizmu. Intensywność tych zabiegów sprzyja usunięciu z organizmu zbędnych produktów przemiany materii. Poprawia się nasza gospodarka tlenowa, reguluje praca serca i obniża ciśnienie krwi.

Wzrasta także odporność organizmu. Nasze ciało pozostaje pobudzone i odpręża się zarazem, zmniejsza agresywność, także korzystanie z sauny pozytywnie wpływa na naszą kondycję.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Po co mierzyć wilgotność w domu?

Po co mierzyć wilgotność w domu?

Autorem artykułu jest Edyta M


Za sucho? A może za wilgotno? Często nie zdajemy sobie sprawy z tego jaki wpływ na nasze zdrowie, samopoczucie, a nawet stan naszych mebli ma niewłaściwy poziom wilgotności w mieszkaniu. Jak szkodzi za suche lub za wilgotne powietrze i jak zbadać poziom wilgotności w mieszkaniu?

O ile określenie komfortowej temperatury w mieszkaniu jest sprawą prostą, o tyle z poziomem wilgotności nie jest już tak łatwo. A zarówno zbyt suche jak i zbyt wilgotne powietrze jest powodem zarówno problemów ze zdrowiem jak i wielu nieprzyjemnych niespodzianek związanych z samym mieszkaniem – takich jak grzyb lub wysoki rachunek za ogrzewanie.

Zbyt suche powietrze w mieszkaniu

Za zbyt suche powietrze, uznaje się takie w którym poziom wilgotności nie przekracza 40%. Przebywając w pomieszczeniu o tak niskim poziomie wilgotności zaczynamy odczuwać szereg objawów, które niestety rzadko łączy się z poziomem wilgotności powietrza. Do najczęstszych schorzeń wynikających ze zbyt suchego powietrza należą – nieżyty nosa i wysuszenie błony śluzowej ust i oczu. Podrażnienie górnych dróg oddechowych, pojawienie się sapki u dzieci, która w efekcie zmniejsza ich odporność na infekcje. Przy suchym powietrzu szybciej tez starzeje się skóra.

Poza zdrowiem, suche powietrze niekorzystnie oddziałuje też na samo mieszkanie, a przede wszystkim na meble. Drewno ulega wysuszeniu i z czasem na meblach pojawiają się rysy i pęknięcia, parkiet i panele zaczynają się rozszczelniać, zwiększa się dylatacja.

Powietrze zbyt wilgotne

Zbyt wilgotne powietrze, czyli przekraczające poziom 60% też nie służy ani domownikom, ani mieszkaniu. Przede wszystkim, duża wilgotność to świetne środowisko do rozwoju roztoczy i grzybów. Pleśń w mieszkaniu to zaś powolne zatruwanie całego organizmu. Trudności z oddychaniem, zawroty głowy, nawracające infekcje błon śluzowych i skóry – to tylko niektóre komplikacje zdrowotne wywołane mieszaniem w zagrzybionym mieszkaniu.

Kolejny minus podwyższonej wilgotności to niszczejące meble i sprzęty. Zbyt duża wilgotność powoduje puchnięcie drewna, rozklejanie się drewnianych elementów, pojawienie się korozji na metalowych częściach mebli czy narzędzi.

Wysoka wilgotność to również spore straty na ogrzewaniu. Niewłaściwa wentylacja, czyli brak częstego wietrzenia mieszkania zimą, wywołuje zawilgocenie ścian, które przez to szybciej wytracają ciepło (spada izolacyjność ścian). W efekcie, zamiast zaoszczędzić poprzez zatrzymanie ciepłego powietrza w mieszkaniu (brak wietrzenia), mieszkanie ulega wychłodzeniu.

Jeśli te argumenty nie przekonują, warto dodać jeszcze kolejny negatywny efekt podwyższonej wilgotności – przykry zapach ciała i ubrań. Suszone w zawilgoconych pomieszczeniach ubrania nie tylko schną dłużej, ale nabierają również specyficznego zapachu stęchlizny, którego usunąć nie sposób.

Jedynie regularna i stała kontrola wilgotności w mieszkaniu może dać pewność, że warunki do życia są komfortowe.

A jak zmierzyć poziom wilgotności w mieszkaniu?

Podstawową wersję higrometru można zrobić samemu. Bez umiejętności majsterkowania się tu jednak nie obejdzie, znacznie łatwiej więc wykorzystać w tym celu wilgotnościomierz elektroniczny. Choć sama nazwa – higrometr - sugeruje kosztowny sprzęt elektroniczny, to w rzeczywistości, nie jest to wcale duży wydatek. Już za kilkadziesiąt złotych można nabyć wielofunkcyjną stację pogodową, która poza pomiarem poziomu wilgotności w pomieszczeniu, poinformuje użytkownika również o temperaturze, pokaże godzinę czy nawet będzie w stanie przewidzieć nadchodzącą aurę. Przykładem użytkowego higrometru w korzystnej cenie jest termo – higrometr V2 marki Forecaster. Poręczne urządzenie, poza pomiarem temperatury oraz wilgotności wyposażono również w zegar, alarm i kalendarz, a wszystko to w cenie niższej niż 4 litry benzyny.

Elektroniczne higrometry obliczają wilgotność względną – czyli dokonują pomiaru zawartości pary wodnej w powietrzu w odniesieniu do temperatury powietrza i podają wartość w procentach. Tak odczytany z ekranu LCD wynik w prosty i jasny sposób komunikuje, czy wilgotność pomieszczenia jest dobra dla zdrowia i sprzętów, czy też konieczne jest zainwestowanie w nawilżacz, lepszą wentylacje lub pochłaniacz wilgoci.

---

Hihawa.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak wybrać krokomierz?

Jak wybrać krokomierz?

Autorem artykułu jest Edyta M


Chcesz zmotywować się do większej aktywności fizycznej? Zrzucić wagę podczas spacerów? Sprawdzać ile kalorii spalasz podczas drogi do pracy? Zaopatrz się w krokomierz- proste urządzenie, które zmierzy ilość kroków, policzy kalorie, pokaże przebyty dystans.

Na rynku, pedometrów jest sporo – jaki krokomierz kupić, by spełnił nasze oczekiwania?

Po co ci krokomierz?

Pierwszym pytaniem, które musi sobie zadać amator spacerów jest cel nabycia pedometru. W zależności od tego, jakie funkcje będą bowiem wykorzystywane zależy to, jaki krokomierz będzie najbardziej odpowiedni.

Krokomierze kupowane są przez osoby, które chcą zarówno zachować kontrolę nad tym, ile się ruszają jak i tych, którzy chcą mocniej zmotywować do aktywności fizycznej, po to by schudnąć lub wzmocnić mięśnie i poprawić kondycję. Do podstawowych funkcji krokomierza należą:

licznik krokówpomiar dystansulicznik kalorii

Te funkcje wystarczą, jeśli krokomierz ma być wykorzystywany jako motywacja do zwiększenia ilości ruchu oraz sprawdzania długości przebytego dystansu – chętnie wybierane są przez osoby trenujące Nordic Walking. Jeśli kupujesz krokomierz jako wsparcie odchudzania te funkcje również będą zadowalające. Krokomierze wyposażone w te funkcje to podstawowe urządzenia, które nabyć można już za bardzo niewielkie pieniądze.

Bardziej zaawansowane pedometry posiadają również:

zegarek (przydatny, jeśli na trening nie zabierasz komórki, a nie masz zegarka naręcznego)pulsometr (konieczny tym osobom, które trenują w systemach kardio) timer (przydatny przy pracy nad szybkością)sygnał dźwiękowy na zaprogramowaną odległość i ilość kroków

Te funkcje dodatkowe wybierają osoby, które wykorzystują krokomierz do zaawansowanych treningów, przygotowują się do maratonu, chcą pracować nad techniką biegania lub chodzenia. Przy intensywnych treningach warto rozważyć zakup krokomierza z pamięcią, umożliwiającego eksport danych do komputera.

Osobom, które chcą wykorzystywać krokomierz podczas górskich wypraw i wycieczek przydadzą się następujące funkcje:

wysokościomierz (wykorzystujący pomiar ciśnienia atmosferycznego do pomiaru wysokości położenia użytkownika npm)ciśnieniomierz (dokonujący pomiaru ciśnienia atmosferycznego)kompas

Na rękę czy do paska?

Krokomierz może być zarówno urządzeniem które przypinamy do paska, jak i być jednocześnie zegarkiem – często mocno rozbudowanym funkcjonalnie:

Krokomierze naręczne z zegarkiem – te pedometry to po prostu zegarki wyposażone dodatkowo w funkcje liczenia kroków. Są droższe niż krokomierze noszone przy pasku i najczęściej ich design jest wybitnie męski – z tego względu rzadko wybierane są przez kobiety. Krokomierze naręczne mają za to sporo funkcji – pomiar międzyczasów, stoper, timer, podświetlany cyferblat umożliwiający odczytanie wyniku po zmierzchu (np. model Casio SGW 200) , a niekiedy nawet pulsometr. Takie rozbudowane funkcjonalnie zegarki z krokomierzem nie nadają się jednak do garnituru – jeśli więc chcemy używać krokomierza w pracy, lepiej wybrać model przypinany do paska.

Krokomierze naręczne sportowe – ta kategoria krokomierzy wygląda jak zegarek, ale pomiar czasu nie jest ich główna funkcją. Poza liczeniem kroków i dystansu mają wbudowany kompas – jak model Canyon CNS-SW9, a nawet potrafią zmierzyć ciśnienie atmosferyczne czy podać wysokość (przydatne w górskich wspinaczkach) – jak model Canyon CNS- SW7. Takie modele krokomierzy wybierają osoby, dla których trekking jest pasją. Nie są zaś przydatne osobom, które planują zakup krokomierza ze względu na dietę – często nie posiadają licznika kalorii.

Krokomierze do paska – mniej rozbudowane niż ich naręczni koledzy mają jednak trzy przewagi – po pierwsze można nosić je w zasadzie do każdego stroju – można bowiem przypiąć krokomierz tak, że nie będzie widoczny. Po drugie, dostępne są w szerokiej gamie kolorystycznej (np. niebieski Forecaster V1) – przez co odpowiadają również damskim gustom. Po trzecie zaś – są znacznie tańsze (najprostsze modele nabyć można już za około 10 zł). Krokomierze przypinane do paska umożliwiają pomiar dystansu, ilości kroków, mają wbudowany licznik kalorii. Bywają wzbogacone o dodatkowe, ciekawe funkcje – model Canyon CN-DPM ma wbudowane radio, a model CNS-DPM2 pulsometr. Bardziej zaawansowane modele posiadają możliwość przeniesienia danych poprzez port USB do komputera – przydatne dla tych, którzy chcą prowadzić dokładne zapisy sesji treningów.

Jak wybrać właściwy pedometr? Najprostsza metoda to wypisanie tych funkcji, które są dla naszych potrzeb niezbędne, a następnie przemyśleć kwestię sposobu noszenia krokomierza. Mając określone te parametry można już bez większych problemów wybrać model, za który nie przepłacimy a jednocześnie będziemy zadowoleni z użytkowania.

---

Hihawa.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Dawca krwi

dawca krwi

Autorem artykułu jest Agnieszka Pilecka


Chcąc pomóc innym ludziom możemy zostać dawcami krwi, mając co najmniej 18 lat, ale nie więcej niż 65 lat.
Dla nas zdrowych ludzi nie stanowi to naprawdę wielkiego wyrzeczenia.

Poświęcamy na taki zabieg niespełna godzinę naszego wolnego czasu, kosztuje jedynie lekkie ukłucie a stanowi nie aż tak wysoką cenę za uratowanie czyjegoś życia. A to właśnie możemy zrobić oddając swoją krew.

W dowolnej przychodni możemy zapytać o adresy punktów pobrań. W internecie mamy również szeroką ofertę adresów takich punktów oraz szczegółowe wskazówki dla osób, chcących oddać krew.

Jednorazowo oddaje się 450 ml krwi, przy zastrzeżeniu iż mężczyźni mogą to zrobić maksymalnie 6 razy w roku, a kobiety wyłącznie 4 razy.

Decydując się na oddanie krwi musimy być zdrowi, więc wcześniej zapytajmy swojego lekarza czy jest to możliwe. Osoby, które chorowały na kiłę, żółtaczkę, wirusowe zapalenie wątroby czy też są nosicielami wirusa HIV kategorycznie nie mogą być dawcami. Kolejną grupę chorób, które wykluczają dawców są cukrzyca, choroby nerek i krwi, nowotwory, epilepsja, gruźlica czy tez astma.

Przed oddaniem krwi wypełnia się ankietę aby uzupełnić listę wykluczających się dolegliwości. Po wypełnieniu bogatego spisu choróbsk, lekarze robią także test z próbki krwi.

Kobiety również powinny dopytać o termin oddawania krwi ze względu na przebywanie w ciąży, cykl miesiączkowania; powód odmowy może stanowić kwestia regeneracji organizmu.

Po poradzie lekarskiej w ostatnich dniach nie dokonujemy żadnych zabiegów lekarskich, nie zażywamy leków, pijemy duże ilości płynów, pomijając alkohol; potrawy jedzmy bez ostrych przypraw i tłuszczów zwierzęcych; wyśpijmy się. A w dniu pobrania wskazane jest tylko zjedzenie lekkiego śniadania, z chudą wędliną, białym serem. Nie palić papierosów, potrzebującym oddajmy zdrowie.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Sposoby na wzmacnianie odporności u dzieci

Sposoby na wzmacnianie odporności u dzieci

Autorem artykułu jest Anna Kosierkiewicz


Katalog chorób i dolegliwości, które mogą spotkać dzieci, jest stanowczo zbyt długi. Wirusy i bakterie dają o sobie znać szczególnie natarczywie w sezonie jesienno- zimowym. Póki jeszcze nie szarżują, warto podjąć działania profilaktyczne, wzmacniające odporność naszych dzieci.

LekarzDrobnoustroje wyjątkowo polubiły te miejsca, gdzie z łatwością mogą zmieniać swoich gospodarzy. Szkoły i przedszkola są tego najlepszym przykładem. Podczas sezonu na infekcje, frekwencja w klasach i oddziałach przedszkolnych spada jak po równi pochyłej. Jednak wzrost zachorowań u dzieci pojawia się już na początku roku szkolnego.

System odpornościowy dziecka, które na początku roku szkolnego przeżywa silny stres, jest znacząco osłabiony. Dlatego, około 3 tygodnia września, lekarze odnotowują corocznie znaczny przyrost zachorowań na infekcje górnych dróg oddechowych wśród uczniów i przedszkolaków.

Układ immunologiczny (odpornościowy) uzyskuje pełnię zdolności obronnych i całkowitą dojrzałość dopiero ok. 12 roku życia. Niestety, nie zawsze potrafi skutecznie zareagować. Sporadyczne infekcje to normalna sprawa. Sytuacja staje się poważna, gdy dziecko choruje niemal bez przerwy. Ciągłe zakażenia dróg oddechowych prowadzą do obniżenia odporności. Zwykłe przeziębienie może się wówczas skończyć powikłaniem, np. zapaleniem płuc lub mięśnia sercowego.

Odporność to wszystkie mechanizmy organizmu, które chronią nas przed wnikaniem drobnoustrojów. Co zrobić, aby wzmocnić swój układ odpornościowy i nie dać się napastliwym wirusom i bakteriom? Na szczęście są sposoby, które pozwolą zarówno dorosłym, jak i dzieciom cieszyć sie zdrowiem przez okrągły rok!

Mi%c3%b3dPixmac000037816277_1

Dietą w intruza
Zbyt uboga i monotonna dieta powoduje, że organizm nie jest w stanie produkować odpowiedniej ilości limfocytów (białe ciałka krwi odpowiedzialne za zwalczanie drobnoustrojów). Dieta powinna obfitować w owoce i warzywa oraz produkty zawierające składniki wspomagające walkę z wirusami. zawierające dużo witaminy C, która wspomaga walkę z wirusami. Jej najlepszym źródłem jest czarna porzeczka, natka pietruszki, kiwi, kiszona kapusta, pomarańcze, grejpfrut. Poniżej prezentujemy składniki diety przyczyniające się nie tylko do poprawy naszej odporności, ale także samopoczucia, podczas jesiennej obniżki nastroju.
Miód powstaje z nektaru znajdującego się na kwiatach lub ze spadzi. Zawiera oksydazę glukozową, która powstrzymuje rozwój bakterii i nadtlenek wodoru mający działanie przeciwdrobnoustrojowe. Olejki eteryczne zawarte w miodzie ułatwiają odkrztuszanie wydzieliny. Miód lipowy świetnie działa na zapalenie oskrzeli, zatok, kaszel i osłabienie; gryczany na górne drogi oddechowe. Spadziowy wzmacnia odporność, a lipowy walczy z przeziębieniem i grypą. Podczas przeziębienia zaleca się sie pić napar z lipy z miodem i sokiem z cytryny.

Propolis zwany jest również kitem pszczelim. Powstaje z żywicy drzew, służy do uszczelnienia ula. Posiada właściwości bakteriobójcze, antywirusowe i antygrzybicze. Zawiera flawonoidy o działaniu przeciwzapalnym i antyoksydacyjnym. W aptekach mozna zakupić go w różnych postaciach, jednak w przypadku infekcji najlepiej sprawdza się w formie kropli doustnych i tabletek. Osoby uczulone na alergie wziewne i jad pszczół powinny używać produktów pszczelich z ostrożnością. Wg badań najbardziej uczula miód spadziowy, najmniej akacjowy.

Zmiażdżony świeży czosnek wydziela allicynę - substancje o bardzo silnym efekcie antybiotycznym. Posiada również liczne związki siarkowe, które pobudzają białe krwinki do obrony organizmu. Czosnek można podawać świeży - kilka ząbków zmiażdżonych i wymieszanych np. z twarożkiem lub w formie kapsułek. Osoby uczulone na związki siarki, z niskim ciśnieniem oraz kobiety w ciąży nie powinny zażywać czosnku.

WarzywaOwoce cytusowe zawierają duże ilości witaminy C. Witamina ta zwiększa odporność organizmu, a także przyspiesza gojenie się ran i skraca czas zaziębienia. Aktywuje system odpornościowy, pobudza produkcje limfocytów T i B, które zwalczają mikroorganizmy. Zmniejsza również toskyczność selenu, kobaltu i rtęci. W sezonie ziększonej zachorowalności na infekcje, warto zakpić preparat zawierający wit. C, najlepiej z rutozydem, uszczelniającym naczynia krwionośne. Witaminę C w naturalnej postaci znajdziemy natomiast w czarnych porzeczkach, kiwi, brukselce, papryce, natce pietruszki, kiszonej kapuście.Niedobór witaminy C wywołuje szkorbut. Szczególnie groźny jest on u małych dzieci, gdyż przedłuża okres przeziębienia, pojawiają się zmiany skórne, nasilają się kwawienia. Nadmiar witaminy C nie jest toksyczny - zostaje wydalony z moczem, może natomiast wywołać biegunkę.

Sok malinowy jest bogaty w witaminę A, C, PP, i witaminy z grupy B. W jego skład wchodza glikozydy antycyjanowe, które wraz z witaminą C wzmacniaja odporność organizmu. Olejki eteryczne zawarte w soku działają rozgrzewająco i antyseptycznie. Sok malinowy dodany do naparu z lipy zapobiega rozwojowi powikłań w infekcjach dróg oddechowych. Ponieważ maliny zawieraja duże ilości puryn, nie powinni ich spożywać ludzie ze skazą moczanową oraz niewydolnością nerek. Nie zaleca się też kobietom w ciąży.

Tran to jeden z najlepszych sposobów na wzmocnienie odporności. Wspomaga układ immunologiczny i wzmacnia organizm, chroni przed chorobami płuc i serca. Zawiera kwasy Omega 3 i Omega 6, które wspomagają rozwój układu nerwowego dziecka oraz poprawiają zdolność umysłową. Ze względu na nieprzyjemny smak w aptekach tran jest dostepny w kapsułkach lub w formie syropu o różnych smakach.

Odpowiednie stężenie cynku jest niezbędne dla prawidłowego działania organizmu. Pierwiastek ten pomaga w produkcji przeciwciał, ma wpływ na fukcjonowanie grasicy i limfocytów T, przez co podnosi odproność, chroni przed przeziebieniem, działa antywirusowo i antytoksycznie. Cynk znajduje się w chudym mięsie, drobiu, rybach, kaszach czy chlebie pełnoziarnistym. Chude mięso, jaja, nabiał i morskie ryby dostarczają również składników działających przeciwzapalnie. Ważnym składnikiem diety są produkty bogate w witaminę A (zapobiega zakażeniom) – marchew, morele, brzoskwinie, a także te z witaminami z grupy B, które wzmacniają organizm – można je znaleźć w warzywach strączkowych, bananach, śliwkach i figach. Niezbędne dla prawidłowej pracy układu odpornościowego jest żelazo – składnik czerwonych ciałek krwi. Żelazo jest w czerwonym mięsie, soi, zielonych warzywach.

Probiotyki to produkty spożywcze, które zawierają w sobie żywe kultury bakterii. Wprowadzone do organizmu zasiedlają jelita hamując rozwój szkodliwych bakterii (nawet takich jak Helicobacter pylori - odpowiedzialnej za chorobę wrzodową), a nawet je eliminując wytwarzając bakteriobójcze substancje, zwane bakteriocynami. Umożliwiają oczyszczanie organizmu i poprawiają perystaltykę. Zmniejszają biegunki, występujące po stosowaniu antybiotyków, ponadto wpływają na odporność organizmu - pobudzają system immunologiczny do tworzenia przeciwciał. Probiotyki dostępne są m.in. w produktach mlecznych fermentowanych takich jak kefiry, mleko acidofilne czy jogurty "bio".

Prebiotyki stanowiące "pożywkę" dlo probiotyków, stymulują ich wzrost i aktywność, przez co pomagają zwalczać wiele chorób. Pobudzają również motorykę układu pokarmowego, wydzielają substancje antybakteryjne i wspierają układ odpornościowy. Najbardziej znane z nich to: inulina i fruktooligosacharydy zawarte w roślinach, takich jak szparagi czy cebula i laktuloza, powstająca podczas przemian laktozy. Prebiotykiem może być naturalny składnik diety np. skrobia, błonnik pokarmowy lub dodatki do żywności (suplementy diety) o charakterze prozdrowotnym.

---

Anna Kosierkiewicz
Portal Rodzinny Kraków
www.rodzinny-krakow.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

06 lutego 2013

Co zrobić żeby się wyspać?

Co zrobić żeby się wyspać?

Autorem artykułu jest Słonecznik


W MINIONYM półwieczu dokonał się znaczny postęp w zrozumieniu mechanizmów snu. Wyniki badań obaliły niejeden mit. Uważano na przykład, że skoro w czasie wypoczynku nocnego wiele funkcji organizmu zwalnia tempo, sen jest po prostu stanem nieaktywności.

Analizując fale mózgowe, naukowcy zaobserwowali cyklicznie powtarzające się fazy i stadia snu. W niektórych stadiach mózg ludzki wcale nie jest nieaktywny. Wręcz przeciwnie — pracuje na wysokich obrotach. Zdrowy sen oznacza, że co noc cztery lub więcej razy przechodzimy wszystkie fazy snu i każda z nich trwa odpowiednio długo.

Złożoność mechanizmu snu

Zasadniczo w prawidłowym śnie wyróżnia się dwie fazy: REM (sen paradoksalny) oraz NREM (sen wolnofalowy). Charakterystyczną cechą fazy paradoksalnej są szybkie ruchy gałek ocznych.

Z kolei fazę NREM można jeszcze podzielić na cztery stadia. W pierwsze wchodzimy krótko po położeniu się do łóżka — ogarnia nas senność i zapadamy w płytki sen. Rozluźniają się wtedy mięśnie, a fale mózgowe są nieregularne i szybkie. Każdej nocy trwa to zwykle od 30 sekund do 7 minut. Kiedy przechodzimy w stadium drugie — prawdziwy sen, który zwykle zajmuje nam w sumie 20 procent nocy — amplituda fal mózgowych staje się coraz większa. W głowie kłębią się nam urywane myśli lub obrazy, ale nie jesteśmy świadomi, co się wokół nas dzieje, i nawet jeśli mamy otwarte oczy, nic nie widzimy.

W stadium trzecim i czwartym zapadamy w coraz głębszy sen — tak zwany sen delta, na który przypada około 50 procent całego czasu od zaśnięcia do przebudzenia. Dominują w nim bardzo wolne fale o dużej amplitudzie. Właśnie wtedy najtrudniej jest się wybudzić, ponieważ większość krwi płynie do mięśni. W tym czasie organizm się regeneruje, a w wypadku dzieci i młodzieży — także rośnie. Warto zwrócić uwagę, że każdy, bez względu na wiek, kto nie wchodzi w sen delta, nazajutrz będzie się czuł zmęczony, apatyczny, a nawet przygnębiony.

Każdy pojedynczy cykl kończy się zupełnie odmienną fazą — snem REM. Podczas tej fazy (zwykle pojawiającej się co 90 minut) do mózgu dociera więcej krwi, a fale mózgowe są prawie takie same, jak w okresie czuwania. Nie pracują jednak mięśnie. Najwyraźniej zapobiega to „odgrywaniu” marzeń sennych, w wyniku którego moglibyśmy zrobić krzywdę sobie lub innym.

Epizody snu paradoksalnego są w ciągu nocy za każdym razem coraz dłuższe i wydają się bardzo ważne dla zdrowia psychicznego. Podobnie jak komputer, mózg sortuje zasoby pamięci krótkotrwałej: usuwa z niej zbędne dane, a to, co istotne, przechowuje w pamięci długotrwałej. Stwierdzono, że zbyt rzadkie fazy REM powodują problemy emocjonalne. Na przykład ludzie skarżący się na bezsenność spędzają za mało czasu w fazie REM i odczuwają coraz większy niepokój.

Co się więc dzieje, gdy (z własnej woli bądź z przyczyn od nas niezależnych) często zakłócamy te naprzemienne cykle i pojawia się niedobór snu? Jeśli nie śpimy dostatecznie długo, to ostatni i najdłuższy epizod REM, nieodzowny dla zdrowia psychicznego, zostaje skrócony. A gdy chodzimy spać nieregularnie i zamiast porządnego wypoczynku fundujemy sobie parę drzemek, to rzadko zapadamy w głęboki sen delta, konieczny do zregenerowania organizmu. W konsekwencji mamy trudności z koncentracją i wypowiadaniem się, pogarsza nam się pamięć oraz zdolność analitycznego i twórczego myślenia.

Co sprawia, że organizm domaga się snu? Na dobowy cykl snu i czuwania ma wpływ szereg czynników. Pewną rolę zdaje się odgrywać chemia mózgu. W mózgu, blisko miejsca, gdzie zbiegają się nerwy wzrokowe, znajduje się również „zegar” — ośrodek najwyraźniej kierujący przebiegiem snu. Światło wpływa więc na to, jak bardzo jesteśmy śpiący. Jasne światło nas budzi, a mrok wywołuje senność.

Kolejny czynnik to temperatura ciała. Kiedy jest najwyższa — zwykle wczesnym przedpołudniem i wczesnym wieczorem — jesteśmy najbardziej aktywni. Gdy temperatura ciała spada, stajemy się coraz bardziej senni. Jednak uczeni uważają, że poszczególne osoby mogą mieć odmienny rytm.

Ile snu potrzebujesz?

Naukowcy są zdania, że człowiek potrzebuje średnio ośmiu godzin snu, ale przyznają też, że indywidualne potrzeby mogą się diametralnie różnić.

Uczciwa samoanaliza pomoże ci ustalić, czy masz zdrowe nawyki, jeśli chodzi o sen, czy raczej cierpisz na jego niedobór. Specjaliści na ogół są zgodni co do następujących oznak prawidłowego snu:

▪ Szybko zasypiasz bez uciekania się do środków nasennych. Nie musisz walczyć z bezsennością ani niepokojem.

▪ Rzadko budzisz się w środku nocy, a jeśli nawet tak się zdarzy, szybko zasypiasz ponownie.

▪ Każdego ranka budzisz się o tej samej porze, zwykle bez pomocy budzika.

▪ Gdy już wstaniesz, jesteś rozbudzony i przez cały dzień nie czujesz senności.

Praktyczne wskazówki

A co mogą zrobić osoby, które sporadycznie cierpią na bezsenność? Niektórzy specjaliści podają następujące praktyczne wskazówki:

1. Przed pójściem do łóżka unikaj alkoholu oraz substancji pobudzających, takich jak kawa lub herbata. Wiele osób błędnie uważa, iż napoje alkoholowe pomagają zasnąć. Z badań klinicznych wynika jednak, że alkohol wywołuje odwrotny skutek — sprzyja bezsenności.

2. Rzuć palenie. W pewnej książce napisano: „Nałogowi palacze mają większe kłopoty z zasypianiem, ponieważ papierosy podnoszą ciśnienie krwi, przyśpieszają akcję serca oraz stymulują aktywność fal mózgowych. Takie osoby mają również skłonność do wybudzania się w środku nocy, prawdopodobnie z powodu objawów abstynencyjnych”.

3. Tuż przed snem unikaj intensywnego wysiłku intelektualnego i fizycznego. Ruch sprzyja właściwemu wypoczynkowi, ale nie należy ćwiczyć tuż przed pójściem do łóżka. Również rozwiązywanie poważnych problemów lub trudnych zadań uniemożliwia odprężenie potrzebne do zaśnięcia.

4. Zadbaj, aby w sypialni było cicho, ciemno i względnie chłodno. Jak wynika z pewnej ankiety, ludzie mieszkający w pobliżu lotniska utrzymywali, że nie słyszą samolotów. Gdy jednak poddano ich testom, okazało się, że fale mózgowe rejestrowały każde lądowanie i każdy start! Wyliczono, iż w porównaniu z mieszkańcami spokojniejszych okolic osoby te co noc pozbawione były średnio godziny prawidłowego snu. Zatyczki do uszu albo inne sposoby przytłumiania hałasu ogromnie poprawiłyby jakość nocnego wypoczynku. Niektórzy stwierdzili, że tak zwany szum biały (zawierający składowe wszystkich częstotliwości), na przykład jednostajny odgłos wentylatora, bardzo pomaga zagłuszyć hałasy uliczne.

5. Ostrożnie stosuj środki nasenne. Jest coraz więcej dowodów na to, że wiele środków nasennych uzależnia. Mają one szkodliwe skutki uboczne, a po dłuższym stosowaniu zmniejsza się ich skuteczność. Leki takie pomagają co najwyżej w krótkotrwałej terapii.

Ponieważ bezsenność może być spowodowana stresem, uważa się, że chwile tuż przed zaśnięciem powinny być spokojne i przyjemne. Warto odłożyć troski dnia codziennego i zrobić coś, co sprawia nam zadowolenie, na przykład poczytać.

Niektóre popularne mity

1. Picie napojów z kofeiną to najlepszy sposób, by nie zasnąć podczas długiej podróży samochodem.

Jak wykazują badania, kierowcy często sami siebie oszukują, że są bardziej rozbudzeni, niż to jest naprawdę. Jeżeli nie można uniknąć długiej podróży nocą, najlepiej byłoby od czasu do czasu zatrzymać samochód w bezpiecznym miejscu i chwilę się zdrzemnąć (15 do 30 minut), a potem trochę się przejść lub pobiegać i porozciągać mięśnie rąk oraz nóg.

2. Drzemka to panaceum na problemy ze snem.

Być może, niemniej wielu specjalistów jest przekonanych, że najlepsze są długie okresy snu w cyklu 24-godzinnym. Krótka poobiednia drzemka (trwająca od 15 do 30 minut) pomaga przezwyciężyć popołudniowy kryzys bez zakłócania prawidłowego rytmu snu. Ale drzemka na mniej niż cztery godziny przed zwykłą porą snu szkodzi zdrowemu wypoczynkowi nocnemu.

3. Marzenia senne, które pamiętamy, ograbiają z odpoczynku.

Marzenia senne (zwykle pojawiające się podczas fazy REM) to zjawisko prawidłowe. Zazwyczaj występują co najmniej cztery razy podczas każdej dobrze przesypianej nocy. Badania wskazują, że sen zapamiętujemy wtedy, gdy budzimy się w czasie jego trwania albo kilka minut po jego zakończeniu. Natomiast koszmary mogą przejmować niepokojem i utrudniać ponowne zaśnięcie.

Miłych snów zatem! Pozdrawiam!

---

http://zdrowoiszczesliwie.blogspot.com/

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Czy przyczyny depresji tkwią wyłącznie w mózgu?

Czy przyczyny depresji tkwią wyłącznie w mózgu?

Autorem artykułu jest Słonecznik


POPADŁ w depresję, gdy zaczął odnawiać swój 200-letni dom. Źle sypiał, a dłuższy wysiłek umysłowy stawał się dla niego nadzwyczaj uciążliwy. Rodzina już się nawet zastanawiała, czy w domu nie straszy!

Zauważył, że najsilniejsze objawy, między innymi bóle w jamie brzusznej, następowały za każdym razem, gdy usuwał starą farbę z boazerii.....W końcu lekarz ustalił, że przyczyną depresji jest zatrucie ołowiem znajdującym się w warstwach starej farby, zdrapywanej przez tego człowieka.

Istotnie, czasami przyczyną depresji bywają nawet trujące substancje. Może to brzmi dziwnie, ale tę chorobę naprawdę może wywołać cały szereg czynników fizycznych.

Kilka lat temu specjaliści w pewnym szpitalu miejskim przebadali 100 osób z zaburzeniami psychicznymi, między innymi z depresją. Okazało się, że w 46 przypadkach zaburzenia natury emocjonalnej miały bezpośredni związek z chorobami fizycznymi. Z raportu opublikowanego w czasopiśmie American Journal of Psychiatry wynika, że po wyleczeniu dolegliwości fizycznych u 28 pacjentów „zaobserwowano znaczne i szybkie ustępowanie objawów zaburzeń psychicznych”, a u 18 nastąpiła „wyraźna poprawa”.

Jednakże rola schorzeń cielesnych w depresji jest złożona. Praktyka zawodowa wielu lekarzy potwierdza, że pacjent w stanie depresyjnym może jednocześnie cierpieć na jakąś dolegliwość fizyczną, która nie stanowi podłoża depresji, ale znajduje się w centrum zainteresowania chorego. Często trzeba najpierw wykryć depresję, żeby zacząć ją leczyć.

Zaburzenia emocjonalne mogą co prawda powstawać lub rozwijać się pod wpływem niektórych schorzeń cielesnych, w niejednym wypadku pojawiają się jednak także jako reakcja na wcześniej przebytą chorobę. Na przykład po poważnej operacji, zwłaszcza serca, rekonwalescent prawie zawsze popada w depresję. Gdy wraca do zdrowia, depresja najczęściej ustępuje. Niekiedy wyczerpanie organizmu przebyciem ciężkiej choroby także wywołuje zaburzenia. Ponadto głęboką depresję mogą wywołać reakcje alergiczne na różne artykuły żywnościowe albo na inne substancje.

W niektórych przypadkach depresji nie można wykluczyć czynników genetycznych. Na początku roku 1987 naukowcy donieśli o odkryciu dziedziczonego defektu genetycznego, który podobno sprawia, że niektóre osoby mają skłonność do zapadania na psychozy maniakalno-depresyjne.

Zdaniem niektórych specjalistów na depresję o pełnym obrazie klinicznym zapada 10 do 20 procent matek rodzących po raz pierwszy. Jednakże uczeni nie są zgodni co do tego, czy zaburzenia te należy tłumaczyć zmianami hormonalnymi związanymi z porodem, czy też napięciami psychicznymi towarzyszącymi macierzyństwu. Z rezultatów ostatnich badań wynika również, że depresję u kobiet mogą wywoływać hormonalne zmiany przedmiesiączkowe oraz tabletki antykoncepcyjne.

Ostatnio stwierdzono również, że u niektórych osób pojawiają się cykliczne zmiany nastroju, czyli tak zwane sezonowe zaburzenia afektywne. Jesienią i zimą tacy ludzie odczuwają silne przygnębienie. Stają się powolni i ogarnia ich nadmierna senność, izolują się od przyjaciół i krewnych, a poza tym występują u nich zaburzenia smaku i apetytu. Gdy tylko przychodzi wiosna i lato, ożywiają się, znowu są aktywni i energiczni i zazwyczaj czują się dobrze. Niektórych skutecznie leczono stosowaniem w sposób kontrolowany sztucznego oświetlenia.

Z tego widać, iż przyczyny depresji nie zawsze tkwią w mózgu. Jeśli więc nastrój przygnębienia się przedłuża, trzeba się koniecznie poddać gruntownym badaniom lekarskim.

Niektóre fizyczne przyczyny depresji

Badania medyczne wykazały, że zachodzi związek między niżej podanymi czynnikami a rozwojem depresji u niektórych ludzi:

Trujące metale i chemikalia: ołów, rtęć, aluminium, tlenek węgla i niektóre środki owadobójcze

Niedobory składników odżywczych: pewne witaminy i niektóre podstawowe minerały

Choroby zakaźne: gruźlica, mononukleoza, wirusowe zapalenie płuc, zapalenie wątroby i grypa

Choroby układu wewnątrzwydzielniczego: choroby tarczycy, choroba Cushinga, hipoglikemia i cukrzyca

Choroby ośrodkowego układu nerwowego: stwardnienie rozsiane i choroba Parkinsona

Narkotyki „odprężające”: PCP, marihuana, amfetamina, kokaina, heroina i metadon

Środki dostępne na receptę: barbiturany, leki przeciwdrgawkowe, kortykosteroidy i leki hormonalne. Niektóre leki stosowane w chorobie nadciśnieniowej, zapaleniu stawów, schorzeniach sercowo-naczyniowych i pewnych zaburzeniach psychicznych.

(Oczywiście nie wszystkie te lekarstwa powodują depresję. Choćby nawet istniało takie niebezpieczeństwo, dotyczy ono zwykle tylko niewielkiej liczby osób stosujących te leki pod odpowiednim nadzorem lekarza).

---

http://zdrowoiszczesliwie.blogspot.com/

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

„Nam udało się rzucić - uda się i tobie!”

„Nam udało się rzucić — uda się i tobie!”

Autorem artykułu jest Słonecznik


Podobno Japończykom wydawało się, że goście z europejskich statków przybijających pod koniec XVI wieku do ich portów „rozpalają sobie w brzuchach ogień”. Zdumienie ustąpiło ciekawości, toteż w latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia palenie tytoniu stało się w Japonii popularne.

Kto by pomyślał, że potomkowie tamtych zdziwionych Japończyków będą dziś zaliczani do najnamiętniejszych palaczy na świecie?

- „CHCIELIŚMY być dorośli i poczuć to samo, co oni”

-„Zamierzałam schudnąć”

-„Zrobiłem to z ciekawości”

-„Nie wiedzieliśmy, że palenie szkodzi”

-„Próbowałam zapobiec porannym mdłościom, gdy byłam drugi raz w ciąży”

-„Paliłem, żeby czymś się zająć w kłopotliwych sytuacjach podczas spotkań służbowych”

Takie powody podawali ludzie, których spytano, dlaczego zaczęli palić. Ich wyjaśnienia są zupełnie zrozumiałe, gdy się uwzględni fakt, iż Japonia bywa nazywana rajem dla palaczy. Co jednak szczególnie godne podkreślenia, wszystkie wymienione osoby zerwały z tym nałogiem. Jeśli wziąć pod uwagę trudności stwarzane przez otoczenie, dokonały czegoś naprawdę niezwykłego. Może zastanawiasz się, jak im się to udało? Przyjrzyjmy się najpierw, jak rozpowszechnione są obecnie papierosy w Japonii.

Zasięg nałogu

W Japonii pali około 56 procent dorosłych mężczyzn, podczas gdy w USA — wliczając wszystkich od 15 roku życia — tylko 28 procent. Wśród 34 000 000 japońskich palaczy 22 procent to kobiety, często młode. Przykład dorosłych oraz sprytna reklama przyczyniły się do gwałtownego wzrostu liczby młodocianych sięgających po tytoń. Obecnie zakazano reklamowania papierosów w programach telewizyjnych i radiowych, ale w USA uczyniono to przeszło 20 lat temu.

Ponadto w Japonii papierosy są łatwo dostępne w licznych automatach na rogach ulic. Niewielu z tych, którzy mają już w ręku paczkę, czyta wydrukowane na niej raczej mętne i niezbyt przekonujące ostrzeżenia. Czasem jest to zwykły napis: „Nie pal tyle. Może ci to zaszkodzić”. Nie dość, że ludzie często nie zdają sobie sprawy z poważnego ryzyka związanego z paleniem, to wiele osób na wysokich stanowiskach daje zły przykład i także zachęca do palenia, stwarzając fałszywe poczucie bezpieczeństwa.

Nic dziwnego, że prowadzący kampanię antynikotynową narzekają, iż Japonia nie stara się, by więcej obywateli zerwało z nałogiem. Działacze oświatowi zaczynają jednak dostrzegać potrzebę uświadamiania społeczeństwu, że palenie zagraża zdrowiu i życiu. Palaczom w Japonii dokucza to samo, co palaczom na całym świecie — mdłości, zadyszka, uporczywy kaszel, bóle żołądka, utrata apetytu, podatność na przeziębienia, a z czasem może ich spotkać przedwczesna śmierć wskutek chociażby raka płuc czy choroby serca.

Dnia 1 kwietnia 1985 roku japoński przemysł tytoniowy sprywatyzowano, co położyło kres kilkudziesięcioletniemu monopolowi państwa. Pozostały jednak bliskie związki, utrudniające prawdziwy postęp w popularyzowaniu niepalenia. Zrozumiałe jest więc, dlaczego organizacje antytytoniowe uważają Japonię za ostoję dla palaczy. To również wyjaśnia, dlaczego gazeta The Daily Yomiuri poinformowała, iż lekarze ubolewają nad tym, że Japończycy są „społeczeństwem, które zachęca do palenia”.

Jak z tym skończyć?

Rady byłych palaczy, można streścić następująco: Aby rzucić palenie, trzeba mieć wyraźnie sprecyzowane motywy. Do dobrych pobudek należy szacunek do innych ludzi. Wytknij sobie cel i konsekwentnie dąż do niego. Rozgłoś wokół, że rzucasz palenie — powiadom o tym przyjaciół i poproś o pomoc rodzinę. Jeśli to tylko możliwe, skończ z tym od razu. I usilnie staraj się nie bywać tam, gdzie się pali.

Wielu byi palacze są zdecydowani nigdy więcej nie sięgnąć po papierosa.

A może i ty pragniesz się uwolnić od tego nałogu? Zajrzyj na mój blog! Zapraszam i pozdrawiam!

---

http://zdrowoiszczesliwie.blogspot.com/

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Fałszywy przyjaciel...?

Fałszywy przyjaciel...?

Autorem artykułu jest Słonecznik


Masz „przyjaciela”, którego poznałeś w młodości. W jego towarzystwie czułeś się bardziej dorosły i akceptowany przez rówieśników. Gdy byłeś zestresowany, pomagał ci doznać „ulgi”. W końcu zacząłeś polegać na nim w różnych sytuacjach....

...Z czasem jednak dostrzegłeś u niego wady. Chce zawsze być przy tobie, nawet gdy jego obecność sprawia, że jesteś gdzieś niemile widziany. Z nim czujesz się może dojrzalszy, ale dzieje się to kosztem twojego zdrowia. Na domiar złego kradnie ci ciężko zarobione pieniądze. Ostatnio próbowałeś z nim zerwać, ale on na to nie pozwala. W pewnym sensie stał się twoim panem. Żałujesz, że w ogóle pojawił się w twoim życiu.

ZAZWYCZAJ tak właśnie wygląda przyjaźń z papierosem. Earline, mająca za sobą 50 lat palenia, mówi: „Papieros często znaczył dla mnie więcej niż czyjeś towarzystwo. Był nie tylko starym przyjacielem — był niekiedy jedynym przyjacielem”. W końcu jednak Earline zdała sobie sprawę, że papieros to w rzeczywistości nikczemny wróg, który tylko udaje przyjaciela. Przedstawiona wyżej historia odpowiada faktom z jej życia — z jednym wyjątkiem: kiedy Earline zrozumiała, że palenie to wróg, porzuciła ten nałóg.

Również Frank postanowił zerwać z paleniem. Ale już dzień po zgaszeniu ostatniego papierosa zaczął na kolanach szukać niedopałków między deskami w podłodze. „To przesądziło sprawę” — opowiada. „Gdy sobie uświadomiłem, że spomiędzy brudnych desek wygrzebuję na czworakach stare pety, ogarnęło mnie obrzydzenie. Już nigdy więcej nie zapaliłem”.

Dlaczego tak trudno rzucić palenie? Zdaniem naukowców przyczyn jest wiele: 1) Wyroby tytoniowe mogą uzależniać równie silnie jak narkotyki. 2) Wdychana nikotyna często dociera do mózgu już po siedmiu sekundach. 3) Palenie zazwyczaj ściśle wiąże się z trybem życia — stanowi rytuał towarzyszący jedzeniu, piciu, rozmowom czy chwilom relaksu.

Jak jednak wynika z przeżyć Earline i Franka, wyzbycie się tego zgubnego nałogu jest możliwe.

Jeśli tkwisz w jego szponach, a chciałbyś się z nich wyrwać, lektura tych artykułów może odmienić twoje życie.

Zajrzyj na mój blog! Zapraszam!

---

http://zdrowoiszczesliwie.blogspot.com/

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak sobie radzić ze złym samopoczuciem?

Jak sobie radzić ze złym samopoczuciem?

Autorem artykułu jest Słonecznik


Istnieją praktyczne sposoby przezwyciężania ponurego nastroju. „Niektórych ludzi ogarnia przygnębienie, gdy są głodni” — „Ktoś nie zje śniadania i z jakiejś przyczyny nie pójdzie na obiad, a po południu zaczyna się zastanawiać, dlaczego nie czuje się najlepiej”....

...to wypowiedź jednego ze specjalistów od depresji w Nowym Jorku.

Niebagatelne znaczenie ma też rodzaj jedzenia. Debbie, młoda kobieta zmagająca się często ze złym samopoczuciem, wyznała: „Nie miałam pojęcia, że na mój nastrój tak źle wpływały słodycze. Pochłaniałam je w straszliwych ilościach. Ale odkąd jem ich mniej, samopoczucie wyraźnie mi się poprawiło”. Warto też sięgnąć po inne środki pomocnicze. Może cię podnieść na duchu jakaś forma aktywności fizycznej. Ponieważ jednak przygnębienie jest czasem objawem choroby somatycznej, w niektórych wypadkach wskazane byłoby poddanie się badaniom lekarskim.

Jak wygrać walkę z myślami

Często depresję wywołują albo pogłębiają negatywne myśli o sobie. „Kiedy mnóstwo ludzi stroi z ciebie żarty, dochodzisz do wniosku, że jesteś nic niewarta” — skarży się 18-letnia Evelyn.

Zastanów się: Czy ocena wartości twojej osoby należy do innych?

Innym sposobem walki ze złym nastrojem jest nakreślanie sobie osiągalnych celów. Twoje powodzenie w życiu nie zależy od tego, czy będziesz prymusem w klasie. Pogódź się z faktem, że rozczarowania są nieodłączną częścią życia. Kiedy cię spotykają, nie myśl: „Nikogo nie obchodzi i nigdy nie będzie obchodziło, co się ze mną dzieje”. Powiedz raczej: „Jakoś sobie poradzę”. I nie będzie w tym nic niewłaściwego, jeśli sobie solidnie popłaczesz.

Wartość osiągnięć

„Rozpacz nie przemija ot, tak sobie” — mówi Daphne, której udało się pokonać uporczywe stany zniechęcenia. „Trzeba myśleć o czymś innym albo znaleźć sobie jakieś zajęcie. Musisz zacząć coś robić”. Na przykład Linda, która usilnie stara się zwalczać swój zły nastrój, powiedziała: „Pochłania mnie szycie. Uzupełniam swoją garderobę i po jakimś czasie zapominam, co mnie trapi. To naprawdę pomaga”. Zajmij się czymś, co robisz dobrze, a podniesiesz swoje poczucie wartości, które u osoby przygnębionej zwykle jest bardzo zaniżone.

Pomocne może też być zrobienie czegoś, co ci sprawia przyjemność. Kup sobie coś ładnego, weź udział w jakiejś grze, przygotuj swoją ulubioną potrawę, powertuj książki w księgarni, zjedz posiłek na mieście, przeczytaj coś ciekawego albo rozwiąż krzyżówkę.

Debbie przekonała się, że depresyjne nastroje mijały dzięki planowaniu krótkich wycieczek lub wytykaniu sobie drobnych celów. Jednakże najskuteczniejszym lekarstwem okazało się udzielanie pomocy drugim.

Zwierz się komuś

„Zmartwienie w sercu człowieka przygnębia go, lecz słowo dobre znowu go rozwesela”. „Słowo dobre” od wyrozumiałej osoby może dokonać cudu. Żaden człowiek nie potrafi czytać w twym sercu, więc otwórz je przed kimś, komu ufasz i kto potrafi pomóc. „Przyjaciel kocha w każdym czasie, a bratem się staje w nieszczęściu” . „Kiedy się zamykasz w sobie, to jakbyś sam dźwigał olbrzymi ciężar” — powiedział 22-letni Evan. „Ale gdy się nim podzielisz z kimś, kto potrafi umiejętnie pomóc, staje się znacznie lżejszy”.

Możesz jednak powiedzieć: „Ale ja już próbowałem, no i w rezultacie usłyszałem wykład o konieczności pozytywnego patrzenia na życie”. Gdzie więc znajdziesz kogoś, kto będzie nie tylko wyrozumiałym słuchaczem, ale też bezstronnym doradcą?

Jak znaleźć pomoc ?

Najpierw ‛daj swoje serce’ rodzicom. Znają cię lepiej niż ktokolwiek inny, toteż gdy im na to pozwolisz, najpewniej będą umieli ci pomóc. Jeżeli uznają problem za poważny, może nawet postarają się o konsultację ze specjalistą.

„Całymi latami ukrywałam się pod maską i nikt nie miał pojęcia o moim okropnym przygnębieniu” — wyjawiła Marie. „Potem jednak zwierzyłam się pewnej starszej koleżance. Była taka wyrozumiała! Okazało się, że kiedyś przeżywała podobne problemy. Dzięki temu zdałam sobie sprawę, że inni też znają takie uczucie i udaje im się z niego otrząsnąć”.

Większość lekarzy radzi, by ze względu na niebezpieczeństwo samobójstwa osoby cierpiące na depresję korzystały z fachowej pomocy. Czasami na przykład zachodzi potrzeba przyjmowania leku, który może przepisać tylko lekarz specjalista.

Czy to depresja?

Każdemu może przez jakiś czas doskwierać jeden czy więcej z podanych objawów i nie musi to wskazywać na poważny problem. Jeżeli jednak kilka z nich się utrzymuje albo któryś występuje w takim nasileniu, że utrudnia ci normalne funkcjonowanie, to cierpisz albo

1) na chorobę somatyczną i potrzebne ci są dokładne badania lekarskie, albo

2) na poważne zaburzenia psychiczne — depresję.

Nic cię nie cieszy. Nie znajdujesz przyjemności w zajęciach, które dawniej sprawiały ci radość. Zatracasz poczucie rzeczywistości, żyjesz jakby we mgle i przyglądasz się wszystkiemu z boku.

Całkowity brak poczucia własnej wartości. Wydaje ci się, że twoje życie nie ma żadnego sensu i do niczego się nie nadajesz. Być może przepełnia cię poczucie winy.

Gwałtowna zmiana w usposobieniu. Kiedyś byłeś towarzyski, teraz trzymasz się na uboczu albo odwrotnie. Może często płaczesz.

Całkowita beznadziejność. Twoim zdaniem sytuacja jest beznadziejna, nic nie możesz w niej zmienić i nigdy się już nie poprawi.

Chciałbyś już nie żyć. Cierpisz tak bardzo, że często myślisz, iż byłoby lepiej, gdybyś nie żył.

Zaburzenia koncentracji. Uporczywie nawiedzają cię pewne myśli i nie możesz zrozumieć tego, co czytasz.

Zmiana w odżywianiu się lub zaburzenia w trawieniu. Utrata apetytu bądź przejadanie się. Przejściowe zaparcia albo biegunka.

Zaburzenia snu. Bezsenność lub nadmierna senność. Nierzadko dręczą cię koszmary.

Bóle. Skurcze mięśni, bóle głowy, brzucha i w klatce piersiowej. Często bez żadnej przyczyny czujesz się zmęczony.

Wielu dało radę, Tobie też się uda!

Więcej o depresji w specjalnym blogu, Zapraszam serdecznie i pozdrawiam!

---

http://zdrowoiszczesliwie.blogspot.com/

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Rewolucja w kuchni

rewolucja w kuchni

Autorem artykułu jest Agnieszka Pilecka


Dziś więcej zwracamy uwagi na zdrowe żywienie, na żywność która zachowuje swe wartości odżywcze, cenne witaminy, co nie niszczy naszego zdrowia. Kuchnia serwuje nam wiele jeszcze niespodzianek, nie jednym potrafi zaskoczyć.

Na rynku gastronomicznym co roku pojawiają się nowości ułatwiające nam codzienne życie. Dzisiejszą nowością w tej branży stały się szybkowary. Innowacyjne rozwiązanie pozwala zaoszczędzić czas przeznaczany na gotowanie oraz energię. Mamy możliwość przygotować w nim pyszne, urozmaicone posiłki, jednocześnie bogate w witaminy i składniki odżywcze.

Sztuka przygotowywania posiłków na szybko i zdrowo potrafi stanowić czystą przyjemność. Pod wpływem wysokiego ciśnienia możemy ugotować błyskawicznie różne potrawy, zaoszczędzając wolny czas. Ekspresowe gotowanie w szybkowarach jednak zapewnia zdrowszą żywność, bez użycia tłuszczu, zachowując witaminę C, wartości odżywcze.

Bez użycia siły, bezpiecznie możemy odkrywać inteligentne udogodnienia gotujących amatorów. Timery kontrolują czas gotowania, dzięki czemu nie trzeba pilnować procesu gotowania, a mamy pewność że danie będzie idealne.

To wszechstronne urządzenia, przystosowane do każdego rodzaju kuchenek, mycia w zmywarce, ułatwiają życie szczególnie zapracowanym ludziom. Wracamy późno do domu po pracy, chcemy szybko coś zjeść i już myślimy o położeniu się do łóżka a dzięki szybkowarom jakie oferują polskie i zagraniczne firmy nie zaśniemy głodni.

To nie tylko gotowanie potraw w wodzie, ale i dietetyczne duszenie, pieczenie czy też przygotowywanie posiłków na parze.

Zaletą szybkowarów jest szczelne zamknięcie dzięki któremu smaki i aromaty nie ulatniają się z parą, a pozostają we wnętrzu. Więc przygotowywane potrawy zachowują więcej walorów smakowych i są bardziej aromatyczne.

Dzięki takim urządzeniom zabiegane mamy mają więcej czasu. Przygotowanie obiadu czy też smacznej kolacji nie zajmuje im nie więcej jak pół godziny, mając możliwość nie kontrolować, dopilnowywać czasu gotowania. Dla zapracowanych kobiet stanowi to szczególną zaletę by w biegu nawet zjeść szybko ale ciepły, urozmaicony, lekki posiłek.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Stres - jak na nas oddziałuje?

Stres — jak na nas oddziałuje?

Autorem artykułu jest Słonecznik


Co się dzieje w naszym organizmie, gdy śpieszymy się na autobus lub pociąg? Zapewne czujemy, jak rośnie nam ciśnienie krwi i szybciej bije serce. Nawet jeśli się spóźnimy, tętno i oddech wracają do normy.

INACZEJ jest jednak, gdy sytuacja stresowa trwa dłużej. Może minąć sporo czasu, zanim zniknie niepokój i napięcie mięśni, a podwyższone ciśnienie krwi i zaburzone procesy trawienne znowu się unormują. Niestety, coraz więcej osób jest ciągle zestresowanych. Niejeden czuje się jak w potrzasku z powodu pracy niedającej żadnej satysfakcji. Jak stres wpływa na organizm i zdrowie człowieka?

Reakcja organizmu na stres

Według Arien van der Merwe, będącej specjalistką w tej dziedzinie, stres w jednej chwili mobilizuje organizm do działania. „W całym ciele stymuluje produkcję różnych substancji wpływających na funkcjonowanie systemu nerwowego oraz hormonów, przygotowując w ten sposób wszystkie organy i układy biologiczne do błyskawicznej odpowiedzi na zagrożenie”.

Dzięki temu od razu jesteśmy gotowi do nadzwyczajnych działań. Zaangażowane są wszystkie zmysły — zwłaszcza wzrok, słuch i dotyk. Momentalnie reaguje mózg, a nadnercza wydzielają silne hormony, mobilizując mięśnie, jak również serce, płuca i pozostałe narządy do odpowiedniej reakcji na sytuację stresową.

Jeśli zatem jesteśmy w niebezpieczeństwie, taka reakcja organizmu może nam uratować życie — na przykład wtedy, gdy uskakujemy przed nadjeżdżającym samochodem. Zupełnie inaczej ma się jednak rzecz ze stresem przewlekłym.

Gdy stres staje się wrogiem

Ale co wtedy, gdy organizm jest w stanie ciągłej mobilizacji? Utrzymuje się napięcie mięśni, przyśpieszone tętno i wysokie ciśnienie krwi oraz podwyższony poziom cholesterolu, cukru, tłuszczów, hormonów i innych substancji. Jeżeli zwiększone stężenie tych związków w organizmie — przewidziane na krótkie i sporadyczne momenty wzmożonej aktywności — występuje przez dłuższy czas, prowadzi to w końcu do uszkodzenia ważnych narządów. Jakie są jeszcze inne skutki?

Mogą się pojawiać bóle pleców i głowy, kurcze mięśni karku i ogólne napięcie mięśniowe. Zdaniem lekarzy objawy te często są związane z przewlekłym stresem. Zmniejsza on kreatywność i wydajność, tłumi zapał oraz ujemnie wpływa na stosunki międzyludzkie. Może wywołać zespół jelita drażliwego, biegunkę i skurcze przełyku. Nieraz też pociąga za sobą jeszcze poważniejsze następstwa, takie jak udar mózgu, atak serca, niewydolność nerek, dolegliwości układu krążenia czy cukrzyca.

Jak pisze pani Van der Merwe, „kortyzol wydzielany w czasie długotrwałego stresu powoduje gromadzenie się tkanki tłuszczowej w okolicach brzucha i karku”. Ponadto stres wywołuje lub nasila schorzenia dermatologiczne, na przykład egzemę i łuszczycę. Przewlekły stres ma również związek z depresją, wzmożoną agresją oraz wypaleniem zawodowym. Może doprowadzić do trwałego upośledzenia pamięci i zdolności koncentracji. Bardzo osłabia też układ odpornościowy, wskutek czego stajemy się podatni na różne schorzenia: od zwykłego przeziębienia po choroby nowotworowe i autoimmunologiczne.

Ponieważ stres wywiera ogromny wpływ na nasz stan psychiczny, fizyczny, emocjonalny i duchowy, powinniśmy wiedzieć, jak nad nim zapanować. Nie chcemy jednak całkowicie wyeliminować reakcji organizmu na stres. Dlaczego?

Otóż stres można przyrównać do rączego konia. Przejażdżka takim rumakiem może być radosna i ekscytująca. Ale jeśli stracimy nad nim kontrolę, może zagrozić naszemu życiu. Podobnie rzecz się ma ze stresem. Jeśli nie przekracza optymalnego poziomu, wówczas wzbogaca życie w radosne, ekscytujące doznania — stanowi bodziec do kreatywności i wydajności, rozbudza entuzjazm oraz korzystnie wpływa na zdrowie.

---

http://zdrowoiszczesliwie.blogspot.com/

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Skutki siedzącego trybu życia

Skutki siedzącego trybu życia.

Autorem artykułu jest Słonecznik


Tak znaczny spadek aktywności fizycznej społeczeństwa pociągnął za sobą wiele problemów zdrowotnych, psychicznych i emocjonalnych. Pewna brytyjska instytucja przestrzega: „U mało aktywnych ruchowo dzieci częściej obserwuje się zaniżone poczucie własnej wartości, zwiększoną lękliwość i wyższy poziom stresu....

Pewna brytyjska instytucja przestrzega: „U mało aktywnych ruchowo dzieci częściej obserwuje się zaniżone poczucie własnej wartości, zwiększoną lękliwość i wyższy poziom stresu. Takie dzieci znacznie częściej sięgają po papierosy i narkotyki. Pracownicy, którym brakuje ruchu, częściej są nieobecni w pracy. Z wiekiem szybciej tracą energię i elastyczność, potrzebne podczas codziennych zajęć. Prowadzi to do utraty samodzielności i pogorszenia zdrowia psychicznego”.

Zdaniem Cory Craig, prezes kanadyjskiego Instytutu Sprawności Fizycznej i Stylu Życia, „Kanadyjczycy zażywają w pracy dużo mniej ruchu niż kiedyś (...) W ogóle są mniej aktywni fizycznie”. W gazecie The Globe and Mail napisano: „Około 48 procent Kanadyjczyków ma nadwagę, w tym 15 procent jest otyłych”. Podano tam również, że 59 procent dorosłych mieszkańców kraju prowadzi siedzący tryb życia. Jak ostrzega dr Matti Uusitupa z Uniwersytetu w Kuopio (Finlandia), „na całym świecie gwałtownie rośnie wskaźnik zachorowań na cukrzycę typu 2; przyczyną jest postępujące zjawisko otyłości i siedzący tryb życia”.

Z badań przeprowadzonych niedawno przez uczonych z Uniwersytetu w Hongkongu wynika, że mniej więcej 20 procent zgonów osób w wieku 35 lat i starszych może mieć związek z brakiem aktywności fizycznej. Badania te, przeprowadzone pod kierownictwem profesora Tai-Hing Lama, zostały opublikowane w roku 2004 na łamach Annals of Epidemiology. W podsumowaniu zawarto ostrzeżenie, że dla mieszkających w Hongkongu Chińczyków „brak aktywności fizycznej jest bardziej niebezpieczny niż palenie tytoniu”. Przewiduje się, że taki tryb życia będzie znacząco wpływał na umieralność w całych Chinach.

Czy takie obawy są uzasadnione?

Czy brak ruchu rzeczywiście odbija się na zdrowiu bardziej niż palenie tytoniu?

Oto fakty: u ludzi nieaktywnych fizycznie wzrasta ryzyko nadciśnienia krwi, udaru, zawału, niektórych nowotworów, osteoporozy, no i oczywiście otyłości.

Dziennik The Wall Street Journal alarmuje: „Na każdym kontynencie naszego globu, nawet w rejonach, gdzie panuje niedożywienie, w zastraszającym tempie przybywa ludzi z nadwagą lub wręcz otyłych. Główną przyczyną tego stanu rzeczy jest dokładnie to samo, co spowodowało epidemię otyłości w USA: połączenie diety wysokokalorycznej z siedzącym trybem życia”. Tego samego zdania jest dr Stephan Rössner ze szwedzkiego Karolinska Instytutet, zajmujący się zdrowym stylem życia. Z przekonaniem oświadczył on: „Nie ma na świecie kraju, w którym nie nasilałby się problem otyłości”.

Problem globalny

Jak widać, umiarkowany wysiłek fizyczny jest bardzo ważny dla naszego zdrowia. Ale chociaż zagrożenia związane z brakiem aktywności są powszechnie znane, większość ludzi zażywa za mało ruchu. Światowa Federacja Kardiologiczna ocenia, że 60—85 procent mieszkańców naszej planety „nie jest na tyle aktywnych fizycznie, by pozytywnie wpływało to na ich zdrowie. Dotyczy to szczególnie dziewcząt i kobiet”. Według tej organizacji „prawie dwie trzecie dzieci ma zbyt mało ruchu, co może odbijać się na ich zdrowiu”. W Stanach Zjednoczonych około 40 procent dorosłych prowadzi siedzący tryb życia, a mniej więcej połowa Amerykanów w wieku od 12 do 21 lat tylko sporadycznie zdobywa się na większy wysiłek fizyczny.

Z badań dotyczących stylu życia, przeprowadzonych w 15 krajach europejskich, wynika, że ludzie nieaktywni fizycznie stanowią od 43 procent społeczeństwa (Szwecja) do 87 procent (Portugalia). W brazylijskim mieście Săo Paulo około 70 procent populacji prowadzi siedzący tryb życia. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) „dane zebrane w różnych częściach świata są uderzająco zgodne”. Nie powinno więc nas dziwić, że każdego roku z przyczyn związanych z brakiem aktywności fizycznej umiera około 2 milionów ludzi.

Na całym świecie eksperci w dziedzinie zdrowia biją na alarm, dlatego rządy wielu krajów rozpoczęły kampanie edukacyjne wskazujące na korzyści płynące z umiarkowanego wysiłku fizycznego. Australia, Japonia i Stany Zjednoczone chcą do roku 2010 osiągnąć 10-procentowy wzrost poziomu aktywności fizycznej obywateli. Szkocja do roku 2020 planuje uzyskać 50-procentowy wzrost liczby dorosłych osób regularnie zażywających ruchu. WHO wymienia również inne kraje, które opracowały własne tego typu programy — Meksyk, Brazylię, Jamajkę, Nową Zelandię, Finlandię, Rosję, Maroko, Wietnam, RPA i Słowenię.

Niezależnie jednak od wysiłków rządów i licznych organizacji odpowiedzialność za własne zdrowie każdy ponosi sam.

Warto więc zadać sobie pytania:

„Czy nie brakuje mi ruchu? Czy nie powinienem więcej ćwiczyć? A jeśli tak, to jak zerwać z siedzącym trybem życia?” .

Pozdrawiam wiosennie!

---

http://zdrowoiszczesliwie.blogspot.com/

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Czy naprawdę trzeba ćwiczyć?

Czy naprawdę trzeba ćwiczyć?

Autorem artykułu jest Słonecznik


„Aby utrzymać formę, ćwicz dwa razy w tygodniu. Ćwicz codziennie przez 30 minut.
Jeśli chcesz uniknąć raka, nie pij alkoholu. Pij alkohol, by..."
Czy nie czujecie się czasem przytłoczeni tymi wszystkimi dobrymi radami?

Dziś gazety mówią jedno, a w następnym tygodniu już coś kompletnie innego. (...) Dlaczego naukowcy nie mogą się wreszcie dogadać? Dlaczego kawa w jednym tygodniu jest szkodliwa, a w drugim nie?” (Doktor Barbara Brehm, wykładowca wychowania fizycznego).

SPECJALIŚCI często mają odmienne zdania na temat odżywiania i dbałości o sprawność fizyczną. Wiele osób gubi się w natłoku różnych zakazów i nakazów. Wydaje się jednak, że nikt nie kwestionuje zalet umiarkowanego wysiłku fizycznego: jeśli chcesz być zdrowszy, musisz regularnie zażywać ruchu!

Brak ruchu to w naszych czasach poważny problem, zwłaszcza w krajach uprzemysłowionych. Dawniej ludzie zazwyczaj ciężko pracowali fizycznie — zajmowali się na przykład rolnictwem, łowiectwem czy budownictwem. Żeby się utrzymać, nierzadko musieli pracować ponad siły, co oczywiście odbijało się niekorzystnie na długości życia. Jak podaje Britannica — edycja polska, „w starożytnej Grecji i Rzymie przeciętna długość życia wynosiła 28 lat”. Natomiast pod koniec XX wieku przewidywana długość życia w krajach rozwiniętych wynosiła około 74 lat. Co spowodowało tę zmianę?

Postęp techniczny — błogosławieństwo czy przekleństwo?

W porównaniu z naszymi przodkami sprzed wieków cieszymy się lepszym zdrowiem i żyjemy dłużej. Zasługę za to należy po części przypisać rewolucji technicznej. Nowoczesne wynalazki zmieniły charakter pracy i wiele zajęć nie jest już tak żmudnych jak dawniej. Medycyna poczyniła wielkie postępy w walce z chorobami, a to z kolei korzystnie wpłynęło na zdrowie społeczeństwa. Jest jednak i druga strona medalu.

Rozwój techniczny przyczynił się co prawda do poprawy zdrowia ludzi, ale z drugiej strony sprawił, że sporo osób zaczęło prowadzić siedzący tryb życia. W opublikowanym niedawno raporcie International Cardiovascular Disease Statistics (Międzynarodowa statystyka chorób krążenia) Amerykańskie Towarzystwo Kardiologiczne wyjaśnia, że „zmiany ekonomiczne, urbanizacja, industrializacja i globalizacja narzucają styl życia sprzyjający chorobom serca”. Wśród najważniejszych czynników ryzyka wymieniono „brak ruchu i niezdrowy sposób odżywiania się”.

W wielu krajach jeszcze pół wieku temu rolnicy w pocie czoła orali pola konnym pługiem. Jeśli musieli udać się do banku, wsiadali na rower. A wieczorami zawsze mieli coś do zrobienia w gospodarstwie. Dzisiaj ich wnukowie żyją zupełnie inaczej. Praca nierzadko oznacza dla nich wielogodzinne siedzenie przed komputerem. Prawie wszędzie jeżdżą samochodem. A wieczorami zwykle oglądają telewizję.

Według pewnych badań w przeszłości szwedzcy drwale spalali 7000 kilokalorii dziennie przy ścinaniu drzew i transporcie belek, a dzisiaj większość tych prac wykonują obsługiwane przez nich nowoczesne maszyny. Kiedyś drogi budowali i remontowali robotnicy, używając do tego łopat i kilofów. W naszych czasach nawet w krajach rozwijających się narzędzia te zostały zastąpione przez wielkie spychacze i inny ciężki sprzęt.

W niektórych regionach Chin tradycyjny rower jest coraz częściej wypierany przez motorower. A w Stanach Zjednoczonych, gdzie 25 procent dojazdów oznacza przebycie drogi nie dłuższej niż jedna mila (1,6 kilometra), w 75 procentach wypadków te krótkie odcinki pokonuje się samochodem.

Postęp techniczny sprawił, że już najmłodsi prowadzą siedzący tryb życia. Jak stwierdzono, „dzieci (...) spędzają więcej czasu przy konsolach”, ponieważ gry wideo stają się „coraz bardziej wciągające i realistyczne”. Podobnie jest z oglądaniem telewizji oraz innymi formami rozrywki niewymagającymi ruchu.

Cena braku aktywności

Przedmiotem troski wielu rządów i organizacji działających na rzecz zdrowia stały się społeczne koszty braku aktywności fizycznej obywateli.

Australia: W kraju tym wynoszą one około 377 milionów dolarów rocznie.

Kanada: Według WHO tylko w ciągu jednego roku Kanada wydaje ponad 2 miliardy dolarów na opiekę zdrowotną „związaną z nieaktywnością fizyczną”.

USA: W 2000 roku kraj ten wydał astronomiczną sumę 76 miliardów dolarów na leczenie i opiekę medyczną bezpośrednio wynikające z braku fizycznej aktywności pacjentów.

Dzieci potrzebują ruchu

Najnowsze badania wykazują, że coraz więcej dzieci nie zażywa ruchu regularnie, przy czym problem ten bardziej dotyczy dziewcząt niż chłopców. Poza tym poziom aktywności fizycznej maleje z wiekiem. Tymczasem korzyści wynikające z regularnych ćwiczeń są naprawdę wielkie. Oto niektóre z nich:

Rozwój silnych kości i mięśni oraz zdrowych stawów,

Zapobieganie nadwadze i otyłości,

Zapobieganie nadciśnieniu tętniczemu,

Zapobieganie cukrzycy typu 2Zwiększone poczucie własnej wartości, zapobieganie lękom i stresowi,

Rozwijanie zamiłowania do aktywności — zapobieganie nieaktywności fizycznej w przyszłości.

Lepsze zdrowie dla osób starszych

Podobno im jest się starszym, tym więcej korzyści można osiągnąć dzięki umiarkowanym ćwiczeniom fizycznym. Mimo to wiele osób w podeszłym wieku unika ich z obawy przed kontuzjami i chorobami. Oczywiście to prawda, że zanim starszy człowiek zacznie realizować program intensywnych ćwiczeń, powinien zasięgnąć rady lekarza. Jednak eksperci twierdzą, że ćwiczenia mogą znacznie podnieść poziom życia seniorów. Oto dziedziny, w których można odnieść pożytek dzięki regularnemu zażywaniu ruchu:

Sprawność umysłowa,

Równowaga, gibkość,

Zdrowie emocjonalne,

Szybkość powrotu do zdrowia po chorobach lub kontuzjach,

Działanie żołądka, jelit i wątroby,

Przemiana materii,

Układ odpornościowy,

Gęstość kości,

Witalność.

A zatem Kochani... Ruszajmy się!!!

Pozdrawiam!

---

http://zdrowoiszczesliwie.blogspot.com/

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl