Nie ma żadnych naukowych dowodów, że tak zwane "zakwaszenie" organizmu wywołane niewłaściwą dietą w ogóle istnieje.
W ujęciu stricte medycznym zakwaszenie organizmu jest stanem chorobowym zagrażającym życiu, wymagającym leczenia na oddziale szpitalnym. Powstaje wówczas, gdy pH krwi spada poniżej 7,35. Nie ma związku z dietą, może być spowodowane spożyciem trucizn - takich jak alkohol metylowy czy etylowy.
Nie wykazano, żeby produkty oferowane przez firmy farmaceutyczne na "odkwaszenie organizmu" wywierały w ogóle jakiekolwiek korzyści zdrowotne. Są to tylko suplementy diety, które nie podlegają kontroli skuteczności działania tak jak leki.
Dla mnie nie przemawiają teorie zakwaszenia, gdyż znajduję w nich dużo przekręconych błędów medycznych, które człowiek niezwiązany na co dzień z medycyną łatwo łyka. Na przykład, jedna z hipotez chorób wywołanych zakwaszeniem mówi, że jedząc produkty "kwasotwórcze" organizm dąży do równowagi, ale czyimś kosztem - w tym wypadku jest pobierany z kości fosforan wapnia, dlatego narody spożywające rzadko lub w ogóle ww. produkty mają najniższy wskaźnik zachorowań m. in. na osteoporozę czy nowotwory.
Tymczasem prawda jest taka, że nawet w ciężkich kwasicach metabolicznych spowodowanych poważnymi schorzeniami lub zatruciami nie obserwuje się znaczącej mobilizacji fosforanów z kości i hypokalcemii prowadzącej do osteoporozy. Tym bardziej taka sytuacja nie zajdzie w lekkich przesunięciach pH pod wpływem diety. Po prostu nie jest to możliwe, bo pozostałe bufory (węglanowy, białczanowy, hemoglobinianowy, fosforanowy w płynie pozakomórkowym) w zupełności wystarczą do neutralizacji takiego nadmiaru kwasów organicznych powstałych w procesach metabolicznych. Gdyby jednak okazało się to niewystarczające, organizm zwiększa resorpcję fosforanów z diety (nawet 3-5-krotnie) oraz zmniejsza ich wydalanie z moczem. Następnie zwiększa się produkcja CO2 z powodu spadku częstości oddechów (kompensacja oddechowa). To wszystko oszczędza tkanki i kości. Resorpcja z kości jest obserwowana tylko w poważnych schorzeniach i to nawet niezwiązanych z kwasicą. Takich przykładów jest jeszcze wiele...
Nie można udowodnić, że ludzie wyleczyli się jedząc produkty alkalizujące. Żeby to wykazać, należałoby wyeliminować równoczesny wpływ błonnika, witamin, soli mineralnych, silnych przeciwutleniaczy zawartych w tych produktach, nawyki żywieniowe - w tym używki i styl życia, czyli wpływ środowiska zewnętrznego. W przeciwnym razie jedna osoba powie, że wyleczyły ją produkty alkalizujące, zaś inna stwierdzi, że to nie właściwości alkalizujące były przyczyną wyzdrowienia, ale np. wysoka zawartość wapnia czy potasu obecna akurat przypadkowo w tych produktach, która zadziałałaby tak samo, gdyby dostarczać ją w wyselekcjonowanych produktach kwasotwórczych.
Warto czasem spróbować czegoś nowego i pójść za dobrą radą.
OdpowiedzUsuń